Zmiany w polityce migracyjnej Niemiec

Poprawność polityczna powoli na naszych oczach upada. Jeszcze kilka lat temu każdego, kto negował masowe przyjmowanie imigrantów z Azji i Bliskiego Wschodu odżegnywano od czci i wiary i nazywano tropicielem spisków. Dziś coraz wyraźniej już widać, jak bardzo oficjalna narracja była błędna.

Zmiana narracji mediów

Obecnie, w dobie nasilenia kolejnej fali migracyjnej media w Niemczech coraz częściej po czasie dochodzą do konstatacji, że całe prawo azylowe w tym kraju sprowadzone zostało do jednego wielkiego absurdu. W jego wyniku szturm na zewnętrzne granice unii podejmują kolejne zorganizowane grupy imigrantów z Azji chcący się dostać na zachód Europy. Media dziś zaczynają zauważać, że obowiązujące prawo powinno w pierwszym rzędzie chronić prześladowanych politycznie. Doszło jednak do jego dewaluacji tak, że w swojej obecnej formie sprzyja ono przede wszystkim imigrantom zarobkowym liczącym na łatwe życie na zasiłku w krajach bogatego Zachodu. Największym magnesem przyciągającym nielegalną imigrację nadal są Niemcy, a polityka Berlina wciąż sprzyja napływowi obcych kulturowo mas ludzi. Przyczyną tego jest wieść, jaka rozeszła się w świecie, że władze Niemiec nie deportują nawet tych przybyszy, którym w myśl prawa międzynarodowego azyl się nie należy.

Skutki błędnej polityki

Jak zaznacza dziennikarz „Berliner Zeitung” Gunnar Schupelius taka polityka władz kraju jest jednym z powodów szturmu przez duże grupy pochodzących z Bliskiego Wschodu ludzi, którzy na granicy polsko – białoruskiej głośno krzyczą, że chcą się przedostać do Niemiec z uwagi na najlepsza pomoc i opiekę w tym kraju. Dziennikarz ocenia, że mur, który planuje postawić polski rząd musi powstać aby zatrzymać będącą skutkiem naiwnej niemieckiej polityki otwartych drzwi napływającą falę masowej imigracji. Dziś już nikt w UE nie zaprzecza, że taka postawa Berlina kilka lat temu przyczyniła się do obecnie trwającego kryzysu.

Dziennikarz otwarcie wypomina władzom Berlina plany przyspieszenia procesu naturalizacji imigrantów, co według rządzących ma pomóc w ich integracji. Skutek tego jest jednak odwrotny i stanowi tylko dodatkową zachętę do ubiegania się o azyl a w dalszej perspektywie obywatelstwo. Obecnie widać coraz większy rozdźwięk między polityką federalną a tą prowadzoną przez Berlin, będący swego rodzaju eldorado dla przybyszy. Władze lokalne prowadzą specjalną i ułatwiającą napływ politykę azylową natomiast szef federalnego MSZ Heiko Maas oraz federalnej Policji Dieter Romann coraz bardziej stanowczo sprzeciwiają się temu i opowiadają się za zamknięciem zewnętrznej granicy UE przed imigrantami.

Nie jest tajemnicą już dzisiaj, że napływ migrantów jest sterowany z zewnątrz i ma na celu zdestabilizowanie sytuacji wewnętrznej krajów unii i także samej Wspólnoty. Jeszcze kilka lat temu takie wyjaśnienie oscylowało na pograniczu teorii spiskowych i było odrzucane. Teraz jednak widać, że rację mieli ci, którzy przed takim obrotem spraw ostrzegali od dawna.