Wtargnięcie i wzajemne oskarżenia na polsko – białoruskiej granicy

Grupa aktywistów siłą wdarła się do placówki Straży Granicznej na polsko – białoruskim pograniczu w Narewce. Do incydentu doszło w piątek 25 marca.

O wtargnięciu na teren placówki poinformowała tamtejsza Straż Graniczna. Mimo deklarowanego przez aktywistów szacunku dla innych ich zachowanie bynajmniej wcale o tym nie świadczyło. Było wręcz przeciwnie bez szacunku do munduru i służb granicznych. Zachowali się oni dość agresywnie. Wobec ośmiu z nich skierowane zostały już wnioski do sądu. Straż Graniczna zaznaczyła, że nie zamierza tolerować tego rodzaju zachowań.

Osoby, które nieuprawnione weszły na teren placówki nie chciały zastosować się do poleceń funkcjonariuszy oraz używały słów, które powszechnie uważa się za wulgarne i obraźliwe. Agresorami, jak się okazało, byli aktywiści z Grupy Granica, którzy przekraczając nielegalnie granice Polski z Białorusią udzielali pomocy humanitarnej nielegalnym imigrantom po stronie białoruskiej.

Piątkowy incydent był kolejnym już aktem toczącego się konfliktu pomiędzy funkcjonariuszami Straży Granicznej a aktywistami, których oskarżono już wcześniej o nielegalne przekraczanie granicy z Białorusią oraz pomoc nielegalnym imigrantom w dalszej podróży na zachód. Czwórka aktywistów usłyszała zarzuty pomocnictwa w nielegalnym przekroczeniu granicy postawione przez Prokuraturę Rejonową w Hajnówce. Wnioski o ich areszt został oddalony przez sąd właśnie w piątek 25 marca.

Grupa Granica i jej działalność

Grupa ta od początku kryzysu migracyjnego na polsko – białoruskim pograniczu niesie pomoc humanitarną przebywającym w nadgranicznych lasach migrantom. O fakcie zatrzymania czterech swoich aktywistów w ubiegłym tygodniu informowali w mediach społecznościowych. Twierdzili oni, że udzielanie pomocy było niezbędne, bowiem migranci przebywają w lesie wiele dni „bez wody, jedzenia, schronienia i dostępu do pomocy medycznej”. Organizacja odniosła się tez do zarzutu pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu granicy określając je jako absurdalne. Podkreślają, że nie pomagają nikomu przejść na druga stronę, a jedynie oferują pomoc wyczerpanym ludziom już po polskiej stronie granicy.

Zarzuty aktywistów

Grupa zorganizowała w niedzielę 27 marca swoją konferencję prasową przez białostocką siedzibą Straży Granicznej domagając się postępowania karnego wobec funkcjonariuszy uczestniczących w jednej z ubiegłotygodniowych akcji z 26 marca, w trakcie której zatrzymano transport kilkunastoosobowej grupy Irakijczyków pochodzenia kurdyjskiego.

Przewodnicząca Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, Marta Górczyńska, w trakcie konferencji poinformowała o przekazaniu do prokuratury w Hajnówce zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy Straży Granicznej w trakcie tejże akcji. Miałoby ono polegać na narażeniu zdrowia i życia ludzi. Z liczącej 18 osób grupy 12 zawrócono z powrotem na Białoruś, a wśród nich miała być między innymi kobieta w ciąży oraz siedmioro dzieci. Działacze grupy argumentują w zawiadomieniu, że zły stan zdrowia tychże osób był widoczny, a pomimo tego pozostawiono je w lesie bez schronienia, jedzenia oraz dostępu do pomocy medycznej.

Ponadto aktywiści twierdzą, że w przygranicznym lesie przebywa nadal ponad setka osób w tym kilkadziesiąt dzieci. Monika Matus z Grupy Granica podkreśla, że strona białoruska likwiduje zadaszone miejsca, w których te osoby przebywały od jesieni, w związku z czym nie mają one innego wyjścia jak przejść na polską stronę.

Odpowiedź Straży Granicznej

Ustosunkowując się do medialnych zarzutów powtarzanych także podczas podczas konferencji w Białymstoku przez aktywistów Grupy Granica, Straż Graniczna w niedzielę 27 marca opublikowała komunikat o zatrzymaniu dzień wcześniej 6-osobowej rodziny z Iraku, której udało się nielegalnie przekroczyć granicę między Polską a Białorusią. Jedna z nich, 20-letni mężczyzna, jest sparaliżowana, co pokrywa się z tym, o czym wspomnieli działacze grupy. Jak podała SG niezwłocznie wezwano do tej osoby pogotowie, jednak po badaniach nie stwierdzono konieczności hospitalizacji. Po decyzji zespołu ratowników medycznych rodzina ta umieszczona została w placówce Straży Granicznej. Służby starają się aby migrantów tych umieścić w jednym z otwartych domów należących do którejś z lokalnych fundacji.