W kontekście wybuchu wojny na Ukrainie koncepcja unijnej polityki klimatycznej poległa z kretesem ukazując jej skrajną naiwność.
Po raz kolejny okazało się, że utopijne projekty rozpisywane na papierze na tysiące stron nie wytrzymują zderzenia z sytuacjami kryzysowymi. Taki los spotkał całą mizernie konstruowaną od lat unijną politykę klimatyczno – ekologiczną. W zderzeniu z sytuacją kryzysową w postaci wybuchu wojny okazało się, że jest to mrzonka, która nie ma szans na powodzenie w rzeczywistości. Eurokraci, a w tym uparci kreatorzy całej koncepcji radykalnej transformacji energetycznej utrzymanej w duchu życzeniowego ekologizmu, doznali tego, o czym wielu krytyków tej polityki mówiło od wielu lat.
Wybuch wojny na wschodzie szybko i skutecznie zweryfikował elementarne założenia unijnego tzw. „zielonego ładu” pokazując aż nadto dobitnie, że cały szaleńczy trend dekarbonizacyjny musi skończyć się katastrofą. Taki a nie inny rozwój wydarzeń wymusił na zachodnich decydentach ponowną analizę prowadzonej polityki względem górnictwa i szeroko rozumianej energetyki węglowej. W tym kontekście powrót na szeroka skalę do węgla i zwiększenie nacisku na tradycyjną energetykę węglową jawi się jako oczywiste rozwiązanie. W naszych polskich realiach alternatywą dla importowanych paliw kopalnych okazuje się więc stary dobry węgiel, którego w naszym kraju są ogromne złoża.
Kryzys a powrót to energetyki węglowej
Konflikt zbrojny tuż u granic Unii Europejskiej zdecydowanie uświadomił władzom tego tworu, na czele z Niemcami, że nie da się zaspokoić bieżącego zapotrzebowania na energie elektryczną bez rosyjskich rurociągów. Brutalne zderzenie z rzeczywistością pokazało, że planowane przejście na odnawialne źródła energii, choć zgodne z całą usilnie forsowaną agendą klimatyczną, to jednak nie pozwoli na zapewnienie europejskim krajom bezpieczeństwa energetycznego. Jak się okazało wybuch wojny na Ukrainie wymusił na unijnych komisarzach szybkie przeobrażenie dotychczasowych wyobrażeń. Do łask wraca nie tylko sam węgiel ale i energetyka jądrowa, z której niektóre kraje zaczynały się już powoli wycofywać, a która w nowej sytuacji określana jest jako całkowicie zeroemisyjna i stabilna jako źródło energii.
Energia jądrowa w Polsce
Na zmianę trendu zareagowali w ślad za unijnymi także polscy politycy. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa oświadczyła, że wprowadzenie do Polski i rozwój energetyki jądrowej pozwoli wzmocnić krajową suwerenność energetyczną. Zgodnie z przyjętymi założeniami PPEJ, Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, planowana jest już budowa w Polsce dużych reaktorów typu PWR, co ma nastąpić do roku 2040. Szacuje się, że pierwszy blok o mocy 1 – 1,6 GW rozpocznie pracę już za 11 lat w 2033 roku. Kolejne natomiast, o mocy do 9 GW będą implementowane do systemu w okresach 2-3 letnich. Docelowo ma powstać 6 tego rodzaju bloków.
Zmiana podejścia do węgla w UE
Na zmiany zareagował też odpowiedzialny w UE za „Zielony Ład” Frans Timmermans, który oświadczył, że kraje, które planują spalanie węgla w ramach alternatywy dla rosyjskiego gazu mogą to robić w pełnej zgodności z unijnymi celami klimatycznymi. W przypadku Polski z importu pochodzi około 80% zużywanego gazu oraz 20% węgla. Dominujący udział w imporcie węgla ma Rosja. W 2020 roku wskaźnik ten był na poziomie 75%. Timmermans miał podkreślić, że stosowanie węgla w okresie przejściowym transformacji energetycznej nie będzie zakazane o ile surowiec ten będzie używany w zastępstwie dla surowców z Rosji, jako element służący uniezależnieniu się od importu z tego kierunku.
Obecna sytuacja i zawirowania na rynku surowców energetycznych będące skutkiem sankcji pokazały dobitnie, że tak mocno forsowane źródła odnawialne energii mogą być tylko i wyłącznie jako uzupełnienie tradycyjnej energetyki. Jak zauważył prof. Krystian Probierz z Politechniki Śląskiej trudno będzie w takich okolicznościach decydować się na likwidację kopalń kiedy trzeba zwiększyć wydobycie. Jego zdaniem w naszych obecnych realiach pełne odejście od węgla zwyczajnie nie ma racji bytu. Także inne kraje unijne mające własne złoża węgla chcą wydłużenia okresu korzystania z tego paliwa a nawet rozbudowują i modernizują istniejące już bloki w elektrowniach.
Import węgla z Australii zamiast rodzimego wydobycia
W kontekście uniezależniania energetycznego zaskakujące jest jednak to, że obecny polski rząd stawia na dalsze uzależnianie się od węgla z importu zmieniając tylko kierunek, z którego będzie sprowadzał surowiec zamiast zwiększenia wolumenu wydobycia rodzimego węgla w kraju. Jak zaznaczył Krajowy Sekretariat Górnictwa i Energetyki, NSZZ Solidarność polski rząd w ogóle nie bierze pod uwagę możliwości, aby import węgla z Rosji zastąpić własnym wydobyciem, a zamiast tego deklaruje chęć importu np. z Australii. KSGiE wystosował już w tej kwestii zdecydowany apel do kancelarii premiera, nie doczekał się on jednak nadal odpowiedzi. Milczenie w tej kwestii jest dla wielu bardzo wymowne i nosi niestety oznaki działania rządu na niekorzyść Polski, bowiem taka polityka nie prowadzi do uniezależnienia surowcowego a do do dalszej zależności, tyle że od innego kraju.