Śmierć 6-latki w łódzkim szpitalu. Winni lekarze?

Na światło dzienne wychodzi coraz więcej ponurych faktów w związku ze śmiercią 6-letniej Mai z Kutna, która zmarła w nocy z 23 na 24 listopada. Pojawiają się nowe szokujące fakty zwłaszcza dotyczące lekarzy tamtejszej placówki i stawiające uzasadnione pytania o ich udział i przyczynienie się do tragedii. Co do winy medyków, których działania pozostawiają wiele do życzenia, rodzice zmarłej dziewczynki nie mają wątpliwości i zapowiadają, że zrobią wszystko, aby winni śmierci ich córki ponieśli konsekwencje. Sprawą zajmuje się już Rzecznik Praw Pacjenta.

Śmierć dziecka

Przypomnijmy, 6-letnia Maja zmarła nocą z 23 na 24 listopada w szpitalu w Łodzi. W komunikacie jako prawdopodobną przyczynę podano tzw. zespół pocovidowy, jednakże ponieważ nie jest on ściśle zdefiniowany pojawiają się podejrzenia o to, że jest to tylko zasłona dymna mająca przykryć prawdziwe przyczyny śmierci dziewczynki. W internecie nie brak spekulacji, że tym, co przykrywa podana przyczyna jest między innymi fakt podania dziecku tzw. szczepionki na covid, która jest przyczyną śmierci dziecka.

Pierwsze problemy ze zdrowiem dziecka pojawiły się 19 listopada. Maja skarżyła się ból po lewej stronie szyi, a kolejnego dnia pojawiła się gorączka. Rodzice niezwłocznie zabrali córkę do lekarza, który zdiagnozował infekcję, przepisał leki oraz nakazał wykonanie testu covid. Ten ostatni dał negatywny wynik, w związku z czym przyczyny należało szukać gdzie indziej. Niedługo później dziewczynka dodatkowo straciła apetyt a jej samopoczucie dalej się pogarszało. 22 listopada dziecko trafiło do kolejnego pediatry, który przepisał antybiotyki i dał skierowanie na morfologię.

Z relacji rodziców wynika, że dziecko zaczęło wymiotować po otrzymaniu antybiotyku. Wieczorem tego samego dnia zdecydowali się zabrać córkę na SOR w Kutnie. Widząc stan dziecka zdecydowano się wezwać karetkę, która ma zawieźć dziecko do szpitala w Łodzi. Kierownik oddziału w Kutnie zaprzeczyła zarzutom, że w ten sposób pozbywa się problemu, a tym, że jest sama na oddziale i mając mnóstwo pacjentów nie jest w stanie należycie zająć się dzieckiem.

Lekarze w Łodzi podjęli dramatyczną walkę o życie dziewczynki. Przeprowadzili ponad godzinną reanimację dziecka, jednakże bezskutecznie. Mała Maja zmarła w nocy 23/24 listopada. Przyczynę w postaci tzw. zespołu pocovidowego miała potwierdzić sekcja zwłok.

Rodzice winią lekarzy

Rodzice po śmierci dziecka byli zrozpaczeni i do tej pory uważają, że zespół szpitala w Kutnie dopuścił się rażących zaniedbań. Uważają, że medycy nie wzięli w ogóle pod uwagę choroby, na którą wskazywały wyniki badać oraz objawy. Gdyby postawiono na czas prawidłowa diagnozę dziecko można by było uratować, tak twierdzą rodzice dziewczynki.

Sprawę nagłośniono w mediach, w efekcie czego zainteresował się nią Rzecznik Praw Pacjenta, Bartłomiej Łukasz Chmielowiec. Podjął on na podstawie artykułu 8 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta postępowanie wyjaśniające, które ma określić czy świadczenie zdrowotne było przeprowadzone z należytą starannością, ale też to, czy doszło do naruszenia praw dziewczynki w kwestii dostępu do świadczeń zdrowotnych w Kutnowskim Szpitalu Samorządowym a następnie Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.