Protest kontrolerów lotu na warszawskim Okęciu. Czy wojsko ich zastąpi?

Po tym jak w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej zmienił się zarząd i zmniejszono wynagrodzenia wybuchł protest kontrolerów lotu.

Do trwającego protestu kontrolerów lotów odniósł się wiceminister infrastruktury i pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego Marcin Horała mówiąc, że podróżni muszą się liczyć z dużymi utrudnianiami jeśli chodzi o loty pasażerskie. Wskazał, że wszelkie trudności są właśnie efektem trwającego protestu kontrolerów lotu Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.

Nowy zarząd, nowe problemy

Wszystko zaczęło się od zmiany zarządu spółki i podjętej przez niego decyzji o obniżeniu miesięcznych uposażeń tej grupy pracowników. Polityk zaznacza, że Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. utrzymuje się tylko i wyłącznie z opłat linii lotniczych. Jak zauważył, wskutek pandemii wpływy te są teraz mniejsze. W tym kontekście obniżki wypłat powinny być, w jego ocenie, zrozumiałe dla protestujących. Decyzje o obniżkach były trudne, ale wynikają z faktu, że agencja ma teraz mniej pieniędzy w kasie.

Wiceminister zaznaczył, że choć pensje spadły to i tak są one relatywnie wysokie w porównaniu do średniej krajowej. Wskazał, że do pewnego czasu spółka dysponowała rezerwami w postaci tzw. poduszki finansowej, co pozwalało przez jakiś czas wypłacanie pensji w dotychczasowych wysokościach, jednak rezerwa ta się skończyła.

Drastyczna obniżka wypłat kontrolerów

Warszawscy kontrolerzy lotów należą do wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Nic więc dziwnego, że i mają oni wysokie wymagania płacowe. Do tej pory ich wypłaty oscylowały na poziomie około 45 tysięcy zł brutto, po wprowadzonych zmianach spadną one do poziomu 30-32 tysięcy zł brutto. Jest to więc znacząca redukcja.

Rozwiązania awaryjne

Wiceminister zauważył, że w razie braku porozumienia z kontrolerami rząd ma już przygotowane awaryjne rozwiązania. Pierwszym z nich jest wprowadzenie wojskowej kontroli lotów, druga możliwość to zatrudnienie kontrolerów nie znających języka polskiego, który nie jest potrzebny w codziennych obowiązkach w miejscu pracy. Oznaczałoby to możliwość zatrudnienia pracowników z innych krajów Unii Europejskiej, jednak jak zauważył wiceszef resortu infrastruktury, jest to rozwiązanie, które należy traktować jako ostateczność i opcja ostatniej szansy.

Pomimo protestu wiceminister podkreślił, że aktualnie nie ma groźby, że niebo nad Polską zostanie zamknięte, jednakże cała sytuacja może generować spore ograniczenia. Jak podkreślił Horała Polska Agencja Żeglugi Powietrznej jest gotowa utrzymać ruch na podstawowym poziomie, ale to będzie się niestety wiązało z dłuższym oczekiwaniem pasażerów na odlot.