Prognozy inflacyjne w górę. Sięgnie 10,8 %

Analitycy zmienili swoje prognozy odnośnie szacowanej wysokości inflacji w bieżącym roku. Ma ona wynieść około 10,8%.

Wygenerowana przez NBP centralna ścieżka projekcji inflacji wskazuje, że w 2022 roku wzrost inflacji wyniesie 10,8% w ujęciu całorocznym. W przyszłym roku ma ona spaść do 9% a za dwa lata do 4,2%. Są to szacunkowe założenia, gdyż, jak zaznaczono w raporcie oraz podczas konferencji prasowej, wiele zależy od tego, przez jaki czas zostanie utrzymana tarcza antyinflacyjna. W przypadku jej utrzymania do końca roku dałaby ona efekt w postaci inflacji niższej o 1,6 – 1,7% względem prognozowanej wartości czyli około 9,1%. Wówczas też pik inflacyjny nastąpił by w 2023 roku.

Analiza kluczowych czynników inflacyjnych

Podczas konferencji prasowej wicedyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP Jacek Kotłowski wskazał, że wśród czynników wymienionych przez NBP jako napędzające wzrost inflacji są między innymi ceny surowców energetycznych czyli gazu, ropy naftowej i węgla, a także ceny żywności, które rosną bardziej niż zwykle na skutek zakłóceń dostaw z Rosji oraz Ukrainy ale też i ceny nawozów idące w górę na skutek przerwania łańcuchów dostaw. Podkreślono, że czynniki te mały już negatywny wpływ w okresie wychodzenia z tzw. pandemii, a teraz wzmocnił je konflikt na Ukrainie i jego skutki. W przypadku Polski dochodzi jeszcze wzrost awersji do ryzyka, co prowadzi do odpływu inwestorów a w konsekwencji osłabienia polskiej waluty.

Dyrektor Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP Piotr Szpunar podkreśla jednak, że należy spodziewać się umocnienia złotówki po okresie zawirowań geopolitycznych. Ekonomiści z NBP spodziewają się też niższego tempa wzrostu PKB w naszym kraju, w bieżącym roku ma on wynieść około 4,4% jak wynika z centralnej ścieżki marcowej projekcji przeprowadzonej przez NBP. W listopadzie ubiegłego roku prognozowany wzrost był na poziomie 4,9%.

Zauważono, że widoczny na całym świecie spadek tempa wzrostu PKB może jako jeden z czynników wpłynąć ostatecznie na spadek inflacji. Nie bez znaczenia ma też być wzrost podaży ropy i innych surowców, co ustabilizuje ceny. Jednocześnie szacuje się, że w związku ze spadkiem wzrostu PKB spadnie samo zapotrzebowanie na te surowce. Eksperci podkreślili jednak, że bynajmniej nie oznacza to, ze wrócą ceny na poziomie tych sprzed inwazji Rosji na Ukrainę. Szpunar zaznaczył, że przerwane w wyniku wojny sieci dostaw odbudują się ale dopiero po dłuższym czasie, więc nie nastąpi to od razu.