Prezydent pod pomnikiem żołnierzy polskich i żołnierzy ukraińskich. W Święto Wojska Polskiego

W Święto Wojska Polskiego prezydent Andrzej Duda złożył hołd na grobach Polskich Żołnierzy na Powązkach. Nie byłoby w tym nic budzącego kontrowersje gdyby nie to, że udał się też pod Pomnik Żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej, gdzie także złożył kwiaty. Gest ten zwłaszcza w dniu, gdy świętuje Wojsko Polskie wielu komentatorom i obserwatorom wydaje się przynajmniej niestosowny. Wielu uważa, że mieszanie obecnej polityki proukraińskiej w obchody Święta Wojska Polskiego jest zwyczajnie nie na miejscu nawet biorąc pod uwagę kontekst wojny na Ukrainie.

Na Cmentarzu na Powązkach

Na warszawskim Cmentarzu na Powązkach Prezydent przy Pomniku Poległych w 1920 roku w krótkiej przemowie zauważył, że to tam dowódcy przyprowadzają obecnie żołnierzy, aby ci zobaczyli jaka jest cena niepodległości i wolności. Andrzej Duda wyraził przekonanie, w dzisiejszych czasach polscy żołnierze są gotowi bronić własnego kraju ale i też pomagać sojusznikom. Wskazał, że zdecydowana większość odwiedzających cmentarz powązkowski przychodzi tam aby pochylić głowy w refleksji i zadumie nad grobami swoich poprzedników, którzy choć walczyli i polegli, to jednak zwyciężyli.

Prezydent wskazał, że polegli w 1920 roku wiedzieli, że cena wolności i niepodległości jest wysoka i nie jest abstrakcją, a tego uczą się dzisiejsi żołnierze odwiedzający Powązki, aby się przekonać, że żołnierz jest po to, aby bronić swojej ojczyzny. Dodał, że gdy mamy całe dekady pokoju, to wydaje się, że służba w wojsku jest normalną pracą, nawet czasem w lepszych warunkach, jednak staje się ona poważna dopiero wówczas, gdy człowiek uświadomi sobie, po co ona jest i czemu ma służyć.

Rok 1920 a dziś

Nawiązując do wojny 1920 roku prezydent przypomniał, że ówcześni żołnierze zginęli w zupełnie innych realiach od dzisiejszych, bowiem Polska dopiero co odzyskała wolność a jej przyszłość była niepewna. Zaznaczył, że udało się wówczas stworzyć liczącą milion żołnierzy armię, a zgłaszali się do niej nie tylko doświadczeni wojskowi ale i ludzie bez przeszkolenia., którzy poszli na front i zwyciężyli.

Dalej Andrzej Duda mówił, że dziś patrząc na tych przybyłych z Ukrainy i uciekających przed wojną i wiedząc, że przynosi ona tam śmierć, widzimy wyraźnie, że obrona niepodległości w XXI wieku i służba wojskowa to nie żart. Wskazał też, że w 1920 roku żołnierze bronili dopiero co odrodzonej Polski przed „bolszewizmem, dziczą, okrucieństwem, gwałtem, przed śmiercią, przed niewyobrażalnym bestialstwem”, które ze sobą niosła armia sowiecka. Dodał, że jak widzimy dziś zagrożenie ze wschodu niewiele się zmieniło.

Po zakończeniu apelu poległych prezydent Andrzej Duda udał się na cmentarz prawosławny pod pomnik Żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej, którzy polegli w walkach o niepodległą Ukrainę oraz w wojnie polsko – bolszewickiej. Ten element włączony w oficjalne obchody święta wzbudził liczne krytyczne głosy i kontrowersje w niektórych środowiskach.