Premier Boris Johnson i jego minister ukarani mandatami kowidowymi

Pomimo oficjalnego odwołania pandemicznych w UK restrykcji absurdy będące ich następstwem nadal mają miejsce. Problemy prawno – karne nie ominą nawet najwyższych osób w Wielkiej Brytanii. Premier Boris Johnson, jego żona Carrie, a także brytyjski minister finansów Rishi Sunak otrzymali powiadomienia o nałożeniu na nich mandatów karnych w związku ze złamaniem covidowych restrykcji podczas nieformalnych spotkań na Downing Street, kiedy oficjalnie obowiązywały w kraju drakońskie obostrzenia.

Mandaty dla premiera i ministra

Mandaty to efekt dochodzenia, jakie wszczęła londyńska policja metropolitalna odnośnie 12 spotkań, jakie miały miejsce na Downing Street oraz innych obiektach rządowych wiosną i jesienią 2020 roku oraz wiosną 2021 roku. Premier Boris Johnson brał udział, jak ustalono, w przynajmniej trzech z nich, jednak niewykluczone, że w sumie uczestniczył nawet w sześciu.

Tym sposobem polityk stanie się pierwszym urzędującym premierem Wielkiej Brytanii ukaranym w związku ze złamaniem prawa. Choć same mandaty karne nie oznaczają wyroku skazującego, to jednak w przypadku ich nieopłacenia mogą poskutkować wezwaniem do sądu oraz wszczęciem postępowania karnego.

Rzecznik rządu poinformował, że we wtorek 12 kwietnia premier oraz brytyjski minister finansów otrzymali powiadomienia o tym, że policja londyńska zamierza im wystawić mandaty. Otrzyma go także żona premiera Johnsona. Nie podano za udział w którym ze spotkań lub wydarzeń zostały nałożone kary, jednak nie jest żadną tajemnicą, że ta trójka brała udział w spotkaniu zorganizowanym z okazji urodzin szefa rządu w czerwcu 2020 roku.

Tego samego dnia policja w Londynie poinformowała, że skierowała już blisko 50 wniosków do biura rejestrów karnych, które odpowiada za wystawianie mandatów. Oznacza to, że ukaranych zostało kolejne 30 osób, nie tylko 20, które już wcześniej otrzymały mandaty karne.

Reakcja opozycji

Na informację o nałożeniu na obu polityków mandatów natychmiast Partia Pracy oraz Szkocka Partia Narodowa zażądały ich rezygnacji. Liberalni Demokraci domagają się z kolei, aby zwołać posiedzenie Izby Gmin w celu przegłosowania wotum nieufności dla premiera Johnsona. Wydaje się to jednak mało realne w obecnej sytuacji, kiedy brytyjski premier odgrywa znaczącą rolę w organizowaniu pomocy dla dotkniętej wojną Ukrainy. Wcześniej, gdy dopiero wszczynano dochodzenie dymisja premiera była bardziej prawdopodobna, gdyż nawet część posłów jego Partii Konserwatywnej była skłonna poprzeć taki wniosek. Teraz jednak zarówno dobrowolna rezygnacja szefa brytyjskiego rządu jak i odwołanie go z urzędu są mało prawdopodobne.