Hiszpania zmaga się z falą ogromnych pożarów, które pustoszą duże połacia tego kraju. Ze względu na żywioł zamknięto nawet lotnisko.
Na chwilę obecną dużych rozmiarów poważne pożary płona w 25-iu miejscach w całym kraju. W minioną sobotę walka strażaków z żywiołem skupiała się na północnej oraz zachodniej części kraju. Ogień pojawił się też w leżącej na południu kraju Andaluzji oraz w Katalonii na północnym zachodzie.
Hiszpańska obrona cywilna podała, że w sobotnie popołudnie z uwagi na szalejący i rozprzestrzeniający się żywioł zamknięto lotnisko w Sabadell w Katalonii. Zarówno pracownicy obiektu jak i przebywający w porcie lotniczym pasażerowie zostali tymczasowo ewakuowani z zagrożonego obszaru. Pożar w tym regionie strawił już znajdującą się w sąsiedztwie lotniska szkółkę pilotażu. Walkę w ogniem prowadzi tam osiem jednostek strażackich.
Służby informacyjne podały, że ogień niebezpiecznie przemieszcza się w kierunku portu lotniczego, w związku z czym podjęto decyzję o ewakuacji. Przyczyny wybuchu fali pożarów trawiących Hiszpanię nie zostały jak dotąd zidentyfikowane.
W sobotę 16 lipca największe pożary znajdowały się w autonomicznych wspólnotach Galicji, Estremadury oraz Kastylii i Leonu, czyli regionach bezpośrednio przyległych do granicy z Portugalią. Na tym obszarze żywioł strawił już kilkanaście tysięcy hektarów lasu oraz łąk. Nierówna walka z ogniem w tym regionie trwa już od czwartku 14 lipca. W piątek 15 lipca rozpoczęła się masowa akcja ewakuacyjna ludności z terenów bezpośrednio zagrożonych kataklizmem. Największa grupa ponad 3 tysięcy osób musiała opuścić swoje domy w leżącej na południu kraju prowincji Malaga.
Część mediów spekuluje, że przyczyną fali ognia są ogromne upały na południu Europy, w tym w Hiszpanii. Trudno jednak z całą pewnością powiedzieć, że nie mają one też jakiejś innej przyczyny. Jakby na to nie patrzeć trudno się nie oprzeć wrażeniu, że skala żywiołu ma miejscami wymiar wręcz apokaliptyczny.