Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek zapowiada promocję na paliwo na stacjach tej sieci. Zniżki mają mieć charakter programu lojalnościowego.
Zapowiedź prezesa kontrolowanego przez rząd PiS koncernu wydaje się być czymś pomyślanym dla dobra kierowców, żeby odciążyć ich rachunki na stacjach paliw. W kontekście ogromnych wzrostów marży, jakie wprowadził Orlen od lutego, a co wpłynęło znacząco na wzrost cen na stacjach, zapowiedź ta wydaje się być niczym innym jak jawną bezczelnością wobec kierowców.
Obajtek zapowiedział w poniedziałek, że promocja ma wejść w życie z dniem 24 czerwca. Podkreślił, że zniżki na paliwo nie będą jednak znaczące i będą realizowane między innymi w formie programów lojalnościowych. Pytany przez dziennikarzy o tańsze paliwo prezes koncernu wskazał, że będzie to mieć charakter promocji, jednak, jak zastrzegł, jej skala nie będzie zbyt duża. Podkreślił, że skala i zakres planowanych obniżek będzie ogłoszone „za jakiś czas”.
Prezes koncernu zapowiada, że spółka zamierza zrezygnować z części swojej marży. Wskazał, że obecnie marże rafineryjna oraz hurtowa liczone są już groszach. Planowana „promocja” będzie polegać między innymi na powszechnie stosowanych w biznesie programach lojalnościowych, które stają się właśnie częścią strategii marketingowej firmy.
PKN Orlen już wcześniej opowiadał się zdecydowanie przeciwko pomysłom regulowania w Polsce cen paliw. Obajtek tłumaczył, że łącznie Orlen i Lotos posiadają około 30% rynku detalicznego i wprowadzenie cen regulowanych doprowadziłoby do bankructwa pozostałych około 6,5 tysiąca stacji paliw w kraju. Dodatkowo prezes PKN Orlen jest przeciwny nałożeniu dodatkowego podatku od niespodziewanych zysków na polskie koncerny. Argumentował to faktem, że polskie rafinerie są w stanie pokryć około 71% rocznego popytu krajowego, a to oznacza konieczność importu pozostałych 5 mln ton. Z tej puli około 3,7 mln ton musiałyby sprowadzać podmioty inne niż Orlen i Lotos. Obajtek uzasadniał swój sprzeciw tym, że przy obecnym poziomie importu po nałożeniu takiego podatku spółki nie dałyby rady utrzymać udziału na rynku krajowym.