We Francji doszło do absurdalnej sytuacji, kiedy brakuje strażaków do gaszenia ogromnych pożarów, a władze podtrzymują zakaz pracy dla niezaszczepionych.
Szacuje się, że ponad pięć tysięcy francuskich strażaków nie jest dopuszczone do pracy przy gaszeniu trawiących Francję pożarów tylko i wyłącznie z powodu braku tzw. szczepienia na covid, które w teorii jest dobrowolne. Jednocześnie rząd za wszelką cenę stara się ściągać zastępy strażackie zza granicy aby tylko uzupełnić braki w szeregach służb pożarniczych.
Ogromne pożary trawią południowo – zachodnie tereny Francji od samego początku lata. Oficjalne dane mówią, że dotąd spłonęło przeszło 7,4 tysiąca hektarów gruntów. Walka z ogniem nie idzie francuskim strażakom najlepiej gdyż okazuje się, że jest ich zbyt mało. W tym celu władze zaapelowały o przysłanie posiłków z innych krajów Unii Europejskiej, na co odpowiedziały takie kraje jak Polska, Rumunia, Niemcy oraz Austria. Polscy strażacy zostali zaangażowani w gaszenie pożarów w okolicach francuskiego Bordeaux.
Zakaz pracy dla nieszczepionych strażaków
Jak się okazuje problem niedoboru strażaków można by było przynajmniej częściowo załagodzić, gdyby cofnięty został zakaz udziału w akcjach gaśniczych wydany dla niezaszczepionych przeciw covid strażaków przez ministra spraw wewnętrznych Geralda Darmanina. Ten jednak pozostaje głuchy na apele środowisk zarówno z lewej jak i prawej strony i podtrzymuje wydany wcześniej absurdalny zakaz. Ocenia się, że zakaz obejmuje na chwile obecną około 5 tysięcy strażaków ochotników oraz 150 zawodowych strażaków, a ich pomoc w obecnej sytuacji mogłaby być „na wagę złota”.
Apele o cofnięcie zakazu
Jak powiedział we francuskim radiu Europe 1 deputowany w partii Marine Le Pen Frederic Boccaletti, Francja jest ofiarą bezprecedensowych pożarów na swoim terytorium w efekcie czego strażacy są już wyczerpani wielogodzinną walka z ogniem każdego dnia. Polityk wskazał, że są oni od kilku tygodni poddawani ogromnej próbie a minister spraw wewnętrznych Gerald Darmain musi wziąć na siebie odpowiedzialność i przywrócić w trybie pilnym do pracy zawieszonych strażaków. Zaznaczył, że „W obliczu płomieni szczepionka nie chroni” natomiast strażacy chronią zwykłych mieszkańców przed ogniem.
Władze zostają nieugięte
Temat cofnięcia bezsensownego zakazu podejmowany był już w lipcu, jednakże wówczas nie udało się niezaszczepionych strażaków przywrócić do pracy, bowiem wiceprezes francuskiej straży pożarnej Norbert Berginiat uznał to za zły pomysł. Argumentował to ryzykiem rozprzestrzenienia się koronawirusa w strażackich zastępach w przypadku przywrócenia niezaszczepionych do pracy. Według niego prowadziłoby to „ryzyka spłaszczenia” zdolności do interwencji, dlatego też jest to niebezpieczne.
Przekonanie wiceprezesa straży w kontekście szeroko dostępnych już informacji o braku jakiejkolwiek ochrony ze strony szczepionki przed transmisją wirusa jest argumentem co najmniej dziwnym, jeśli nie niedorzecznym a do tego ewidentną oznaką brnięcia przez niego i jemu podobnych urzędników w segregację sanitarną zamiast przyznać się do wcześniej podjętych błędnych decyzji. To pokazuje, że w przypadku tzw. szczepionek na koronawirusa nie chodzi w żadnym razie ludzkie zdrowie a o szkodliwą dla wszystkich konsekwencję w działaniu.
Na ideologicznym uporze polityków, którzy w sanitaryzm zabrnęli za głęboko cierpią pracujący strażacy, którzy wskutek decyzji swoich przełożonych i władz ministerialnych muszą pracować w nadgodzinach ponieważ nie ma zmienników, którzy mogliby ich zastąpić. Cierpi też na tym przyroda, bowiem straż pożarna mając do dyspozycji większą ilość strażaków na froncie walki z ogniem byłaby z pewnością w stanie przynajmniej część płomieni szybciej i sprawniej opanować. W całej sytuacji nie cierpią jedynie zapatrzeni w siebie politycy tkwiący w samozadowoleniu i niedostrzegający obiektywnie szkodliwych skutków swoich błędnych decyzji. Wolą apelować o posiłki zza granicy zamiast dopuścić niezaszczepionych strażaków we własnym kraju do pracy, których zawiesili tylko i wyłącznie z powodu swojego ideologicznego zacietrzewienia, wymagając od nich, jako warunku przywrócenia do pracy, przyjęcia eksperymentalnego preparatu, który przed niczym nie chroni.