Niemcy krajem z największą ilością restrykcji kowidowych

Który kraj na świecie ogarnęło największe szaleństwo jeśli chodzi o ilość wprowadzonych restrykcji kowidowych? Odpowiedź daje zestawienie opublikowane przez naukowców z amerykańskiego Uniwersytetu Waszyngtońskiego.

W dobie coraz to bardziej niepokojących wieści na temat ilości i uciążliwości restrykcji dochodzących z krajów takich jak Australia, Austria, Nowa Zelandia czy Kanada wydawać by się mogło, że najbardziej drakońska rzeczywistość dnia codziennego panuje w którymś z nich. Pozory jednak mylą. Okazuje się, że najwięcej zasad, regulacji i ograniczeń jest w Niemczech.

Uczeni zainteresowani tematem restrykcji

Zagadnienie to zainteresowało uczonych w Uniwersytetu w Waszyngtonie. Postanowili więc sprawdzić, w którym z państw wprowadzono najwięcej obostrzeń i restrykcji. Wyniki zaskoczyły także ich samych.

Naukowcy stworzyli listę 24 rodzajów restrykcji i poprzez analizę kolejnych kolejnych krajów ustalali ile spośród nich w jakim państwie obowiązuje. Aż 20 typów ograniczeń z tej listy obowiązuje w Niemczech, co czyni ten kraj absolutnym liderem tego niechlubnego rankingu. W Niemczech sytuacja jest o tyle skomplikowana i specyficzna, że jest to państwo federalne złożone z wielu krajów związkowych, a każde z nich ma różne prawa, w tym także obostrzenia covidowe.

Niemcy liderem „rankingu”

Najwyższą pozycję w zestawieniu Niemcy zawdzięczają Saksonii, z uwagi na dużą ilość obowiązujących tam regulacji pandemicznych. To właśnie w tym kraju związkowym wprowadzono „tymczasową”, trwająca do chwili obecnej godzinę policyjną. Ponadto premier Michael Kretschmer jest mocno radykalny i nie toleruje demonstracji przeciw drakońskim obostrzeniom oraz segregacji sanitarnej. Uważa on, że demonstrowanie przeciwko środkom ochrony, których zadaniem jest chronić ludzkie życie nie może być powodem do protestów. Wiadomo już, że zdecydowana większość stosowanych środków w formie restrykcji nie ma w rzeczywistości nic wspólnego z ochroną zdrowia i życia, a dodatkowo nie ma żadnego wpływu na sytuację epidemiczną. Polityk ten, podobnie jak wielu innych, nadal brnie w tej fałszywej narracji używając tego argumentu pomimo faktów, świadczących zupełnie o czymś innym. Zagrożenie wirusem stało się więc dla władz wygodnym pretekstem dla ograniczania swobód i wolności.