Marszałek Witek ukarana przez sąd. Musi zapłacić nałożone kary

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek ma zapłacić nałożone na nią przez Najwyższą Izbę Kontroli kary za niestawiennictwo na przesłuchania. Orzeczenie w tej sprawie wydał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie odrzucając skargę złożona tam przez pisowską marszałek Sejmu.

Przewodnicząca obradom Sejmu i druga osoba w państwie konsekwentnie i uporczywie nie stawiała się na trzy kolejne wyznaczone terminy przesłuchań w Najwyższej Izbie Kontroli oraz nie płaciła nakładanych na nią kar. Wszystko wskazuje jednak, że Witek nie pozostanie bezkarna i uchylanie się od wezwań NIK nie ujdzie jej na sucho.

Sąd odrzuca skargę i nakazuje zapłatę

Radio RMF FM podało, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie właśnie odrzucił złożoną przez Elżbietę Witek skargę oraz nakazał jej zapłacenie kar nałożonych przez izbę. W sumie NIK wlepił trzykrotnie karę po 3 tysiące zł, każdorazowo po niestawieniu się w wyznaczonym terminie na przesłuchanie w jej siedzibie.

Pisowska polityk za każdym razem inaczej się tłumaczyła. Za pierwszym razem twierdziła, że zawiadomienie nie zostało doręczone prawidłowo, później uważała, że nie musi się stawiać ponieważ jest marszałkiem, czyli kimś w jej mniemaniu ważniejszym od kontrolerów NIK-u. Odmawiała też zapłaty nakładanych na nią kolejnych kar i skierowała sprawę do Sądu. Ten jednak, ku jej niemiłemu zaskoczeniu odrzucił skargę nakazując marszałek Witek zapłacenie nałożonych kar w łącznej kwocie 9 tysięcy zł. Sąd dodał ponadto, że nie ma ona kompetencji aby oceniać zasadność działań NIK, gdyż to ta izba ma wyłączne uprawnienia aby kontrolować najważniejsze osoby i instytucje w Państwie Polskim.

Cel wezwania

Wezwania pisowskiej marszałek wystawiane przez NIK miały związek z jej lobbowaniem za prywatną szwalnią w ramach projektu „Polskie Szwalnie” uruchomionego w marcu 2020 roku niedługo po ogłoszeniu tzw. pandemii w Polsce. Zapowiedziano wówczas wyprodukowanie do końca czerwca 2020 roku 100 mln masek. Ostatecznie program okazał się kompletnym niewypałem. Według różnych ocen kosztował polskich podatników między 134 a 258 mln zł. Nie wiadomo ile dokładnie, bowiem swoich danych ujawnić nie chce Agencja Rozwoju Przemysłu. Choć uszytych zostało 178 mln masek to jednak absolutna większość z nich nie spełniała obowiązujących norm. Do dzisiaj dziesiątki milionów sztuk zalegają w magazynach, a część firm, które przystąpiły do rządowego programu tonie w długach. Dodatkowo Agencja Rozwoju Przemysłu kupiła nieprzydatny do niczego materiał warty 40 mln zł.

Zeznania marszałek Witek miały dotyczyć właśnie tego programu i faktu, iż w jego ramach lobbowała za uczestnictwem w projekcie jednej z prywatnych firm z branży szwalniczej. Informacja ta wyciekła wraz ze słynną już resztą korespondencji Michała Dworczyka.