Ługańska Republika Ludowa ogłasza referendum w kwestii przyłączenia do Rosji

Ługańska Republika Ludowa, jeden z separatystycznych rejonów odłączonych od Ukrainy szykuje się na referendum w sprawie przyłączenia do Rosji. Taką decyzję miał podjąć zarządzający tym obszarem szef republiki Leonid Pasecznik. Mieszkańcy tego dawnego ukraińskiego obwodu mają dostać prawo zdecydowania o przynależności państwowej tej tzw. republiki.

Ruch przywódcy z Ługańska może wskazywać na to, że Rosja, rękami swoich marionetkowych zarządów tych mini – państewek usiłuje przygotować się na wyjście „z twarzą” z rozpętanego na Ukrainie konfliktu. Jak zapewne każdy pamięta od początku oficjalna propaganda rosyjska podawała, że jest to jedynie „operacja specjalna” a nie wojna a powodem do interwencji miała być „ochrona” owych samozwańczych republik ludowych Donieckiej oraz Ługańskiej i zamieszkującej je ludności rosyjskojęzycznej.

Zapowiedź referendum

Agencja RIA poinformowała w niedzielę 27 marca, że Leonid Pasecznik, marionetkowy zarządca Ługańskiej Republiki zarządził referendum odnośnie przyłączenia do Rosji. Termin plebiscytu na dzień dzisiejszy nie został jeszcze podany, niemniej zapewniono, że odbędzie się to „w niedalekiej przyszłości”. Wówczas to naród będzie mógł skorzystać ze swojego prawa konstytucyjnego i wyrazić opinię w kwestii wstąpienia do Federacji Rosyjskiej.

Scenariusz po myśli Putina

Taki rozwój wydarzeń stanowi otwartą furtkę do tego, aby Putin zadowolił się zagarnięciem tej części terytorium Ukrainy i dzięki temu mógł „odtrąbić” propagandowe zwycięstwo i sukces. Obie republiki w Donbasie zwróciły się do Rosji z wnioskiem o uznanie ich niepodległości w połowie lutego. Trzy dni później 21 lutego prezydent Władymir Putin podpisał stosowne dekrety uznające oba terytoria za suwerenne kraje, co dało zielone światło do agresji militarnej na Ukrainę po kolejnych zaledwie 3-ech dniach.

Celem agresji, który podawano wszędzie w propagandowych mediach, była rzekoma „ochrona” owych „republik”. Putin mówił wówczas o ochronie tamtejszej rosyjskojęzycznej ludności, która według niego przez osiem lat, od 2014 roku, miała być obiektem „zastraszania i ludobójstwa” przez, jak to określono kijowski reżim. Wówczas to po raz pierwszy padło po raz pierwszy w trakcie obecnego kryzysu stwierdzenie o „demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy”.