Kolejna dymisja w polskim rządzie efektem „Nowego ładu”

Sztandarowa reforma rządu Prawa i Sprawiedliwości okazała się tak „udana”, że kolejni ministrowie tracą swoje stanowiska.

Tak spektakularnej klęski reformy na samym jej starcie nie spodziewali się chyba jej autorzy, którzy jeszcze niedawno zapewniali w mediach na każdym kroku jaka to ona jest wspaniała i rewolucyjna. Wobec faktu, że w zderzeniu z realiami, medialne propagandowe zapewnienia polityków partii rządzącej nie przemawiają do milionów rozczarowanych Polaków władze partii podjęły decyzję, że trzeba będzie wskazać personalnie winnych całego zamieszania, jakie wywołał „nowy ład” i poświęcić niektórych przedstawicieli administracji rządowej aby zminimalizować skutki społeczne w postaci choćby spadku poparcia w sondażach.

Dopiero co niedawno dymisję ze stanowiska Ministra finansów złożył Tadeusz Kościński a już „poleciała” kolejna głowa w ministerialny, gabinecie. Oficjalnie była to dymisja, jednak jest wysoce prawdopodobne, że były szef resortu finansów został zmuszony do ustąpienia w drodze zakulisowych nacisków. Tym razem ze stanowiskiem musiał się pożegnać Wiceminister finansów Jan Sarnowski. Nie należał on co prawda do pierwszoligowych polityków pracujących nad sztandarową reformą rządu, jednak został wskazany przez premiera jako jeden z odpowiedzialnych za jej kompromitację.

Wiceminister został odwołany ze stanowiska przez samego premiera, który od chwili dymisji ministra Kościńskiego pełni też funkcję szefa resortu finansów. Jeszcze wcześniej premier Morawiecki przejął czasowo funkcję ministra cyfryzacji.

W obliczu kolejnych dymisji nie brak głosów, że ci, którzy odchodzą to nie faktyczni sprawcy chaosu wywołanego przez tzw. „nowy ład” a tylko i wyłącznie „płotki” wskazane ludziom jako winni. Prawdziwi winowajcy mają się nadal trzymać mocno na wysokich stanowiskach w rządzie.

Pierwotnie nieoficjalną informację o odwołaniu wiceministra Sarnowskiego przekazał serwis Interia.pl. Szybko jednak oficjalnie potwierdził ją rzecznik polskiego rządu Piotr Müller podczas konferencji z dziennikarzami.