Prezes PiS i wicepremier w obecnym rządzie Jarosław Kaczyński jasno dał do zrozumienia, że nie należy się spodziewać przedterminowych wyborów parlamentarnych. Maja się one odbyć w przewidzianym konstytucyjnie terminie czyli w 2023 roku. W ten sposób prezes uciął pojawiające się od wielu już miesięcy plotki i pogłoski o tym, że PiS przygotowuje się do oddania władzy.
Prezes PiSu udzielił wywiadu dla Polska Press, w którym zaznaczył, że ze swojej strony zrobi wszystko, żeby kolejne wybory odbyły się w planowanym terminie, choć przyznał, że w obecnej burzliwej sytuacji nie da się wykluczyć żadnej ewentualności. Dodatkowo prezes zapowiedział, że nie odejdzie z rządu, o czym wspominał przy okazji praz nad ustawą o obronie ojczyzny mówiąc, że po jej uchwaleniu jego dalsza obecność w rządzie nie będzie konieczna. Widzimy więc, że w tej kwestii wystarczyło kilka miesięcy i wybuch wojny za wschodnią granicą aby był pretekst do zmiany zdania o 180 stopni. Czy więc w sprawie wyborów okaże się podobnie, tego nikt nie wie, choć sam Kaczyński na 100% nie jest w stanie wykluczyć wyborów we wcześniejszym terminie. Jest na to jednak znikoma szansa.
Zdecydowane NIE dla wyborów w czasach wojny
Prezes PiS podkreślił, że najnowsze sondaże dają partii bardzo dobry wynik to jednak czas wojny w bezpośrednim sąsiedztwie Polski i związanego z nim kryzysu nie jest dobrą przesłanką aby robić wybory. Dodał, że do hipotetycznego samorozwiązania Sejmu potrzebna jest większość bezwzględna 2/3 pełnego składu, czyli nawet więcej niż do zmiany Konstytucji. W związku z tym musi być zgoda na ten krok ze strony dużej części opozycji. Kaczyński skwitował, że ta droga prowadziłaby donikąd.
Obecna sytuacja wobec tej z 2007 roku
W trakcie rozmowy Jarosław Kaczyński w odpowiedzi na pytania wyjaśnił, że obecna sytuacja polityczna jest diametralnie inna od tej, jaka miała miejsce w 2007 roku, kiedy to PiS był zmuszony do samorozwiązania Sejmu i oddania władzy i nie było innego wyjścia. Dodał, że choć praktyka rządów mniejszościowych jest znana z historii naszego kraju to jednak w 15 lat temu taka możliwość zwyczajnie nie wchodziła w grę. W innych przypadkach mniejszościowy gabinet był tolerowany przez większościową opozycję. Trwanie ciągłej walki politycznej było wówczas zdaniem prezesa PiS antypaństwowe, dlatego też jego ugrupowanie zdecydowało się oddać władzę mając świadomość tego, że nie ma realnych szans na ponowną wygraną.