Nie jest tajemnicą, że żywotność Słońca ma swój limit czasowy. Kiedyś zamieni się w białego karła, który nie ogrzeje już wirujących wokół niej planet. Ludzie zawczasu powinni rozglądnąć się za nowym domem. Tylko gdzie go szukać?
Stary jak słońce
Naukowcy przewidują, że za 5 lub 6 miliardów lat, na słońcu wypali się całe paliwo wodorowe. Dzięki niemu teraz ogrzewa nas swoim blaskiem, jednak gdy strefa fuzji wodorowej zacznie się poszerzać, będzie to początek końca. W konsekwencji z żółtego karła przemieni się w czerwonego olbrzyma, który pożre pierwszą planetę od Słońca, Merkurego. Potem przyjdzie pora na inne planety.
Nowy, chwilowy dom
Jako ludzie nie poradzimy sobie ani na Marsie, ani na Jowiszu, a nawet Saturnie. Neptun również nie będzie najlepszym domem ze względu na swoją burzową atmosferę. Pozostaje tylko jedna opcja — Tryton, który jest jednym z księżyców Neptuna. Teraz to ogromna bryła lodu, jednak gdy moc czerwonego karła zacznie go ogrzewać, zamieni się, w wielki ocean.
Codzienność na Trytonie będzie inna od tej Ziemskiej. Dzień trwać będzie 144 godziny a nieprzyjazny, mroźny klimat zafunduje nam wieczną zimę. Ale w sumie lepsze to, niż nic. Na Trytonie będzie atmosfera, wodne oceany oraz związki chemiczne, które pozwalają na powstanie życia. Cały problem w tym, że to rozwiązanie jest tylko chwilowe.
Uratuje nas tylko wędrówka?
Gdy czerwony karzeł do końca się wypali i zamieni w białego karła, skończy się energia i ciepło. W konsekwencji Tryton ponownie zamieni się w lodową krainę, pochłaniającą każde życie. Jedynym słusznym i długofalowym wyjściem wydają się być długie podróże w kosmosie. Naukowcy i na to mają rozwiązanie, a jest nim budowa ogromnych żaglowców napędzanych światłem. Będą one mknąć przez przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu nowych miejsc do życia. Tylko, czy to się uda?