Częściowa reglamentacja w belgijskich sklepach. Kryzys żywnościowy nadchodzi

Część belgijskich supermarketów wprowadza ograniczenia i reglamentację niektórych produktów z uwagi na nadmierny popyt. Niektórzy spekulują, że posunięcie to może sygnalizować rosnące ryzyko wybuchu wojny. Przedstawiciele sieci sklepów jednak uspokajają, że przyczyna jest zupełnie inna i nie ma obaw o braki towaru. Przyczyną tego ruchu jest odbiegająca od normy konsumpcja w ostatnim czasie.

Ograniczenia w sprzedaży produktów wprowadziły sieci Colryut, Okay oraz Lidl. Wśród produktów dotkniętych reglamentacją jest np. mąka, olej warzywa w puszkach oraz papier toaletowy.

Rzecznik sieci Okay w rozmowie z dziennikiem „Het Laatste Nieuws” tą nietypowa sytuację tłumaczy zamiarem utrzymania pełnych półek sklepowych oraz umożliwienie wszystkim chętnym dokonanie zakupu.

Jak poinformowali reporterzy portalu VRT NWS w wielu sieciach sklepów można zobaczyć komunikat o reglamentowanej sprzedaży określonych produktów. I tak w belgijskim Lidlu jedna osoba może kupić maksymalnie dwa opakowania oleju albo puszek z warzywami oraz trzy opakowania papieru toaletowego. Rzeczniczka sieci w wywiadzie dla „Het Laatste Nieuws” zauważyła, że na zwiększenie popytu wpływają między innymi informacje na temat wojny na Ukrainie a efektem zwiększonych zakupów są czasowe niedobory części produktów.

Reglamentacja w supermarketach nie jest czymś absolutnie nowym, bowiem już od jakiegoś czasu Belgowie w dużych ilościach jeżdżą kupować paliwo do sąsiedniego Luksemburga. W kontekście wzrostu cen benzyny i oleju napędowego w Belgii, który osiągnął rekordowy poziom 2,286 euro oleju za litr, wielu mieszkańcom kraju zwyczajnie opłaca się dłuższa podróż i zakup paliwa na stacji u sąsiada. Różnica w cenie oleju między oboma krajami sięga niemal 60 centów za litr. Dużym zainteresowaniem cieszą się nawet aplikacje – kalkulatory, które pozwalają obliczyć przy jakiej odległości od granicy z Luksemburgiem i jakim zużyciu paliwa wyprawa do sąsiadów się zwyczajnie opłaca.