Amerykańskie sankcje zamiast w Rosję godzą w… separatystyczne republiki

Zapowiadane jako groźne i dotkliwe amerykańskie sankcje zamiast uderzać w Rosję sprawcę zamieszania, godzą w separatystyczne republiki w Donbasie.

Niepoważne sankcje

Szumnie zapowiadane sankcje amerykańskie okazały się dosłownie farsą i nieporozumieniem. Z chwilą ich ogłoszenia przez prezydenta Joe Bidena okazało się, że są one całkowicie nielogiczne. Miały dotykać Rosji i jej najważniejszych polityków a tymczasem są ukierunkowane na separatystów w Donbasie, którzy kilka lat temu oderwali sobie kawałek ukraińskiego terytorium.

Rozporządzenie nakładające sankcje na samozwańcze separatystyczne „republiki ludowe” zostało podpisane przez prezydenta Joe Bidena w poniedziałek 21 lutego. Zgodnie z jego treścią na nowe uznane przez Rosję quasi – państewka zostaje nałożony zakaz handlu i jakichkolwiek inwestycji. Akt ten pozwala prezydentowi też na objęcie restrykcjami osób, które będą działać na ich terytorium. Zgodnie z zapisami wprowadzony zostaje zakaz importu i eksportu towarów, a także usług i transferu technologii pomiędzy USA a tymi terytoriami. Na tamtym terenie nie mogą też się angażować podmioty gospodarcze zarejestrowane w Stanach Zjednoczonych i przeprowadzać jakichkolwiek transakcji finansowych. Dokument pozwala też na objęcie sankcjami osób działających na tym terenie, a także przywódców i urzędników tych pseudopaństw oraz innych osób, które nie stosują się do tych zakazów.

Nielogiczne działania USA

Działania prezydenta USA noszą znamiona ewidentnie nielogicznych. W sytuacji, kiedy prawo międzynarodowe naruszane jest przez Moskwę obiektem sankcji i restrykcji są separatyści z „republik ludowych” Ługańskiej i Donieckiej, których jedyną „winą” była chęć odcięcia się od rządu w Kijowie, którzy kilka lat temu odłączyli część terytorium Ukrainy tworząc samozwańcze republiki. Widać więc, że Joe Biden niespecjalnie orientuje się o co do końca chodzi w całym zamieszaniu w regionie.

Odnośnie wprowadzonych sankcji zapowiedziano, że nie wyczerpują one arsenału obostrzeń użytych w odpowiedzi na uznanie przez Rosję niepodległości obu republik. Rodzaj i typ tych nielogicznych sankcji może de facto tylko upewniać Władymira Putina, że może on zrobić co zechce, a zachód w żadnym wypadku mu w tym nie przeszkodzi, a ewentualne sankcje będą symboliczne czy niedorzeczne. Upewnia go także retoryka polityków UE, którzy mówią raz za razem, że nałożone sankcje będą „dyplomatyczne”. Poniekąd potwierdzają to informacje od wysokopostawionego przedstawiciela administracji amerykańskiej, że fakt uznania niepodległości obu republik a nawet wkroczenie wojsk rosyjskich na wschodnią Ukrainę nie uruchomi dotkliwych dla Moskwy sankcji finansowych, które USA zapowiada w przypadku dalszej agresji. Potwierdza to więc przypuszczenia, że „groźby” USA wobec Rosji są niczym innym jak „wymachiwaniem szabelką”.