Afera respiratorowa nadal nierozliczona. Handlarz wciąż poszukiwany

Po dwóch latach od wybuchu afery respiratorowej nadal nic nie wskazuje na jej szybkie rozliczenie i ukaranie odpowiedzialnych. Handlarz bronią, który miał dostarczyć resortowi zdrowia respiratory do walki z covidem zniknął bez śladu wraz z pieniędzmi. Prokuratura w Lublinie chce mu postawić zarzuty karne i skarbowe jednak jego nieuchwytność uniemożliwia podjęcie tego kroku.

Jakby tego było mało, Janusz Cieszyński, który w 2020 roku pełnił funkcję wiceministra w resorcie zdrowia, wobec którego było prowadzone śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień oraz niedopełnienia obowiązków w związku z zakupem respiratorów – widm może cieszyć się wolnością, bowiem warszawska prokuratura umorzyła postępowanie w jego sprawie.

Handlarz znika bez śladu

Były handlarz bronią Andrzej I., który miał dostarczyć ministerstwu respiratory wciąż jest winny resortowi kilkadziesiąt milionów euro z tytułu niewywiązania się z zawartego kontraktu. Zakup kosztował ministerstwo ponad 200 milionów złotych. Założona przez niego firma E&K dostarczyła tylko niewielką część urządzeń, które na dodatek okazały się wadliwe i nie posiadały gwarancji producenta. Po tej pierwszej, i jak się okazało ostatniej dostarczonej partii handlarz zniknął, a wszelki ślad po nim zaginął. Oprócz niewywiązania się z umowy handlarz jest ścigany przez prokuraturę także w związku z szeregiem innych przestępstw skarbowych.

Podejrzany jednak jak zniknął tak go nie ma. Prawdopodobnie nie ma go już od dawna w Polsce. Ostatni wiarygodny ślad jego obecności zarejestrowano w grudniu 2020 roku, kiedy to opuścił Polskę. Było to już kilka miesięcy po wybuchu afery, w związku z czym Andrzej I. miał wystarczająco dużo czasu na zorganizowanie ucieczki i miejsca do ukrywania się. Jeszcze zanim zniknął wystąpił w telewizji zapewniając, że odda należne ministerstwu pieniądze. Dariusz Barski, prokurator krajowy poinformował, że za poszukiwanym wystawiono już list gończy.

Podejrzana firma bez historii w branży

Tym co zaskakuje w całej aferze jest fakt, że zakupu sprzętu medycznego dokonano od młodej na rynku medycznym firmy E&K nie posiadającej żadnego wcześniejszego doświadczenia w branży. Co więcej, większość kwoty, bo aż 35 z 44,5 mln euro zapłacono „w ciemno” przed dostawą zamówionych respiratorów. Ministerstwo zapłaconych środków nie odzyskało do chwili obecnej. Na poczet długu zajęto respiratory i podjęto próbę ich sprzedaży w licytacji w celu odzyskania choć części kwoty. Zajęte zostały też środki pieniężne z firmowych kont, jednak nadal nie pokryło to wpłaty. Jak podaje „Rzeczpospolita” powołując się na dane resortu zdrowia Andrzej I. nadal jest winny około 4,6 mln euro i odsetki.

Za negocjacje i zakup ze strony resortu odpowiadał właśnie były wiceminister Janusz Cieszyński, ówczesny zastępca ministra Łukasza Szumowskiego. Krótko po wybuchu afery Cieszyński odszedł z rządu, jednak niedawno wrócił jakby nigdy nic, ale tym razem na inne stanowisko. Teraz odpowiada za tzw. walkę z „dezinformacją”.

W oku Najwyższej Izby Kontroli

Afera respiratorowa badana była także przez Najwyższą Izbę Kontroli. Ustalono wówczas, że firma E&K w 2020 roku przeszła pozytywnie weryfikację przez Agencję Wywiadu. Dziwnym zbiegiem okoliczności Andrzej I. miał mieć powiązania z wywiadem oraz kontrwywiadem od czasów PRL-u, a te dojścia do służb, które zachował on do czasów obecnych sugerują, że owa pozytywna opinia dla jego fikcyjnej firmy mogła zostać uzyskana właśnie dzięki tymże kontaktom. Nie jest to jednak póki co potwierdzony fakt, a pewna poszlaka w całej sprawie.