Regulowane limitowane ceny na Węgrzech

Węgry idą w stronę real socjalizmu. Tamtejszy rząd zapowiedział wprowadzenie regulacji cen na podstawowe produkty.

Ceny regulowane na wybrane artykuły spożywcze miałyby wejść w życie z początkiem lutego. Według wstępnych założeń miałyby one obowiązywać trzy miesiące, jednak z możliwością przedłużenia tego okresu. O wdrożeniu w życie tego rozwiązania poinformował we czwartek 13 stycznia szef kancelarii węgierskiego premiera Gergely Gulyas.

Polityk oświadczył, że we wszystkich sklepach, które zostaną objęte programem limitów wyznaczone artykuły od dnia 1 lutego będą kosztowały nie więcej niż w dniu 15 października. Jednocześnie zapowiedziano, że rząd nie ma w planach rekompensowania producentom ani sprzedawcom strat powodowanych wprowadzanymi limitami cenowymi.

Wśród towarów objętych regulacją cen znajdą się mąka pszenna, mleko krowie 2,8 %-towe, cukier, olej słonecznikowy, udziec wieprzowy i piersi z kurczaka. Taką wstępna listę podał już we środę premier Viktor Orban. Ceny limitowane nie są nowością w tym kraju. Węgry bowiem już w listopadzie czasowo wprowadziły regulowane ceny paliw. Według założeń taki stan rzeczy ma się utrzymać do połowy lutego. Cena 1 litra 95-oktanowej benzyny oraz oleju opałowego może być nie wyższa niż 480 forintów, czyli około 6,05 zł.

Plan wprowadzenia limitowanych regulowanych cen to zły znak, bowiem oznacza dla konsumentów w niedługiej perspektywie ich niedobory. Produkty, które na rynku wyceniane są powyżej cen rządowych zwyczajnie z niego w krótkim czasie znikną, bądź handel przeniesie się na czarny rynek, gdzie będą sprzedawane jeszcze drożej niż w przypadku sprzedaży po cenach rynkowych. Może się tez okazać, że producenci najzwyczajniej pojadą za granicę, gdzie uzyskają lepsza cenę.

Identyczny pomysł niedawno przedstawił, trudno powiedzieć przypadkiem czy celowo, na antenie Polsatu poseł PiS Kazimierz Smoliński. Zapowiedział plan wprowadzenia przez rząd polski regulowanych cen na wybrane produkty. Choć szybko się z tego wycofał to wcale nie znaczy, że ta koncepcja nie jest w kręgach rządowych brana pod uwagę.