Miał pomagać migrantom, a handlował ludźmi. Usłyszał wyrok

Założyciel proimigranckiej organizacji zamiast pomagać imigrantom parał się handlem ludźmi. Ronald Désir usłyszał wyrok 2 lat więzienia.

Oficjalnie wszelkie akcje prowadzone na rzecz imigrantów mają na cel polityczny ubogacanie kulturowe, a także wykreowanie nowej tzw. „klasy uciśnionej” będącej podmiotem kolejnej rewolucji, co z kolei ma stworzyć w przyszłości „nowe społeczeństwo” w założeniu już oderwane od tradycji, narodowości oraz wartości.

Z drugiej strony migracja to doskonała okazja na intratny i opłacalny biznes, na którym można świetnie zarobić. Nie brak takich, którzy podejmują handel ludźmi dla pieniędzy, inni z kolei myślą i wydaje im się, że ich działanie zmierza w tym zakresie do ratowania ludzi. Osoby takie, określane mianem „pożytecznych idiotów” wykazują w tym działaniu społeczną solidarność oraz humanitaryzm.

Afera wokół proimigranckiego stowarzyszenia

Jedna z takich osób, założyciel i prezes francuskiego proimigranckiego stowarzyszenia „Vies de Paris”, Ronald Désir usłyszał 10 czerwca przed sądem wyrok dwóch lat więzienia, z czego roku w zawieszeniu, za „handel ludźmi” i „fałszywą pracę”. Przedstawiając się jako wnuk niewolnika zyskiwał ogromne dotacje na działalność. Jego stowarzyszenie powstało w 1991 roku. Wydany wyrok zakazuje mu też dożywotni zakaz zarządzania tego rodzaju stowarzyszeniami.

Fikcyjna „pomoc” imigrantom

Od strony formalnej celem organizacji miała być pomoc migrantom w uregulowaniu ich sytuacji we Francji. Organizacja brała dotacje a pod pozorem wolontariatu migrantów wykorzystywano do różnych celów. Wskutek ujawnionej afery stowarzyszenie Vies de Paris rozwiązano a jego skazany prezes ma też zapłacić ogromną grzywnę w kwocie 12900 euro oraz zrekompensować 43-em ofiarom kwotę 2000 euro tytułem szkód moralnych.

Prezes Vies de Paris utworzył system, gdzie migranci mogli zapisywać się do jego organizacji. W tym celu każdy z nich musiał wpłacić kwotę 43 euro. W zamian za to mieli oni otrzymać pomoc jeśli chodzi o uregulowanie swojego prawa pobytu. Od strony formalnej migranci mieli podpisywać umowę o wolontariacie. Pracowali jednak normalnie w wymiarze pełnego etatu za co otrzymywali wynagrodzenie w kwocie 600 euro, co stanowi mniej niż połowę minimalnego najniższego wynagrodzenia we Francji. Ronald Désir miał zalecać też migrantom udział w dodatkowych płatnych szkoleniach. Jednocześnie każdy kto wszedł z nim w bliższy kontakt przekonywał się o tym, że szef stowarzyszenia był satrapą i nie tolerował sprzeciwu. W pracy poniżał imigrantów co przed sądem próbował usprawiedliwiać faktem, że jest „czarny”, a jego przodkowie to niewolnicy.

Śledztwo w sprawie jego organizacji trwało od stycznia 2018 roku a jego finał miał miejsce w grudniu 2020 roku. Łącznie fundusze, którymi dysponowało stowarzyszenie to 571 tysięcy euro. Oprócz pozyskiwanych dotacji część tej kwoty pochodziła z opłat członkowskich oraz w wpłat za uczestnictwo w organizowanych ponad 200 rodzajach szkoleń.