Kryzys w PiS. Brak chętnych na spotkania z prezesem i kontrmanifestacje

W partii rządzącej nasila się kryzys związany brakiem chętnych działaczy do udziału w spotkaniach z czołowymi politykami tego ugrupowania. Nie ma tez zainteresowanych tym, aby na zlecenie polityczne kierownictwa brać udział w kontrmanifestacjach i zakłócać spotkania rywali z Platformy Obywatelskiej.

Zdecydowanie partyjne doły PiSu nie garną się ochoczo do tego, aby zasilać frekwencję na spotkaniach prominentnych czołowych działaczy partii na czele z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim.

Zapowiedź politycznej ofensywy

Prezes PiS przed kilkoma tygodniami podczas konwencji w Markach zapowiadał polityczną ofensywę partii i objazdowe spotkania z wyborcami w całej Polsce. W praktyce nie wygląda to wszystko tak, jak to sobie zaplanowali eksperci od wizerunku partii oraz partyjna góra.
Szeregowi członkowie partii żyjący i pracujący na co dzień w terenie mieli brać udział w spotkaniach z Kaczyńskim bądź Morawieckim.

Okazuje się, że w gronie tym brakuje mobilizacji oraz chęci do działania w lokalnych strukturach. Prezes szumnie zapowiadał, że w przedwyborczych spotkaniach będą brali udział nie tylko czołowi partyjni liderzy ale i ci lokalni. Okazuje się w praktyce, że także to szefostwu partii nie do końca się udaje.

Potwierdzone obawy

Potwierdzenie obaw przyszło wraz z donosami anonimowych informatorów z wnętrza partii, którzy przekazali portalowi „Onet”, że lokalne struktury partyjne praktycznie nie funkcjonują, a brak mobilizacji i chęci doi działania jest powszechny, ma zdecydowanie większą skalę niż wcześniej przypuszczano.

Reżyserowane spotkania

W pierwszych spotkaniach, które były całkowicie reżyserowane, brali udział w większości lokalni regionalni działacze partyjni. Skutkowało to absurdalnymi sytuacjami kiedy to serie pytań od uczestników do Kaczyńskiego stawały się biciem istnych peanów na cześć prezesa. Było to skutkiem wydanego nieformalnie zakazu zadawania trudnych pytań. Po kilku spotkaniach zakaz ten zdjęto, jednak szybko pojawił się kolejny problem w postaci braku chętnych na spotkania. Praktyka pokazała, że lokalne struktury niespecjalnie zainteresowane są spotkaniami z Kaczyńskim bądź Morawieckim. To z kolei powoduje, że aby zapełnić pustki i przed kamerami pokazać dużą frekwencję zaczęto wpuszczać zwykłych ludzi „z ulicy”, a ci zadają już nie zawsze wygodne pytania.

Ustawiane kontrmanifestacje

Do ciekawej sytuacji doszło podczas niedawnego spotkania prezesa Kaczyńskiego z wyborcami w Kórniku, które ochraniała nawet policja konna. W trakcie spotkania wódz partii musiał, z powodu kontrmanifestacji przeciwników władzy, wchodzić na salę tylnymi drzwiami. Przeciwnicy władzy na, zapewne także ustawionej ale przez opozycję, manifestacji nie zachowywali się w sposób poprawny, ale i tak dzięki przekazom medialnym w świat poszedł przekaz, że wierchuszka PiS na spotkaniach z wyborcami chowa się za kordonami policyjnymi. W związku z tym zdarzeniem ludzie odpowiedzialni za PR w Prawie i Sprawiedliwości mają nie lada problem.

To nie jedyne zmartwienia jakie zaprzątają głowy decydentów partyjnych na Nowogrodzkiej. Chcieli by oni, aby w miejscach, gdzie przyjeżdżają Kaczyński albo Morawiecki a przeciwnicy władzy organizują swoje pikiety, żeby odbywały się tam też kontrmanifestacje działaczy PiS stanowiące dla nich przeciwwagę. Jak w rozmowie z „Onet” przyznaje jedna z anonimowych działaczek Prawa i Sprawiedliwości do tego typu działalności, chętnych ma być jeszcze mniejsza liczba członków partii na partyjnych dołach niż na spotkaniach z liderami ugrupowania.

Z coraz większym trudem idzie zbieranie chętnych działaczy na zamknięte spotkania nie mówiąc już nawet organizowaniu kontrmanifestacji i celowe zakłócanie spotkań w terenie lidera PO Donalda Tuska. Rozmówczyni portalu przyznaje wprost, że PiS chciałby robić dokładnie to samo co Platforma Obywatelska, jednak na drodze do realizacji tych planów stoją zwyczajnie braki zainteresowanych taką aktywnością szeregowych działaczy partii.