Papież w Kanadzie przeprasza za całą zachodnią cywilizację

Papież Franciszek podczas dopiero co rozpoczętej wizycie w Kanadzie wykorzystał okazję do tego by przepraszać całą Amerykę za przewinienia kościoła wobec niej.

Choć nikt nie neguje historycznych faktów, że Watykan w okresie kolonizacji obu Ameryk ochoczo posługiwał się orężem zamiast nieść miłość bliźniego do nowych ludów, to jednak uczynienie z przepraszania i kajania się kościoła jednego z głównych celów wizyty stanowi przynajmniej dowód na przestawienie priorytetów w papieskiej polityce.

Prośba o przebaczenie istotą i celem wizyty

Franciszek już na samym początku wizyty poprosił o przebaczenie za to, że w przeszłości wielu Chrześcijan w różnym stopniu wspierało „kolonizacyjną mentalność mocarstw, uciskających rdzenne narody” na nowych lądach oraz to, że przedstawiciele Kościoła aktywnie współpracowali przy niszczeniu lokalnej kultury oraz wprowadzaniu przymusowej ich asymilacji przez chrystianizację mieczem, jaką w tamtym okresie prowadziły rządy imperialnych europejskich mocarstw.

Za zło i wyrządzone krzywdy należy przepraszać, jednak zastosowane nie po raz pierwszy przez Franciszka ahistoryczne podejście do sprawy i przyjęcie lewicowej nowomowy kajania się za całą cywilizację białego człowieka jest niezrozumiałe. Popełniano w imię krzewienia wiary okropności i zło, jednak ostatecznie przyniesiono też dużo dobra i w tym rozumieniu należy zadać sobie pytanie, czego było więcej.

Przemówienie bez elementów chrześcijańskich

Jednym z pierwszych punktów papieskiej podróży do Kanady była wizyta w prowincji Alberta na obszarze Maskwacis, gdzie po dziś dzień mieszkają rdzenne ludy Ameryki Północnej. Papież w tym miejscu wygłosił przemowę do przybyłych z całego kraju przywódców grup oraz wspólnot i delegatów tzw. Pierwszych Narodów. Na miejscu obecni byli także gubernator generalna Kanady Mary Simon oraz premier kraju Justin Trudeau, którego działania wobec własnych obywateli, choćby w związku z tzw. pandemią były dalekie od postawy chrześcijańskiej.

Papież zaznaczył, że odbywa pielgrzymkę pokutną nawiązując do głównego celu trwającej wizyty mającej na celu pojednanie i leczenie ran w związku z licznymi krzywdami oraz nadużyciami wobec dzieci w tzw. przymusowych szkołach. Były to placówki, które od XIX wieku w imieniu rządu prowadziły Kościoły Chrześcijańskie, łącznie z Kościołem Katolickim. Znane są wcale nie odosobnione przypadki nadużyć w tych instytucjach, które często były przepełnione i niedofinansowane. Dzieci często były w nich pozbawione odpowiedniej opieki medycznej, maltretowane, przymuszane do pracy w efekcie czego umierały. Sytuacja ta nie była jednak wcale daleko inna od tej w ich domach rodzinnych.

Historia odnotowała, że w tych placówkach śmierć poniosło między 4 a 6 tysięcy dzieci na 150 tysięcy uczniów jakie do nich w ogóle uczęszczały. Jest to odsetek sięgający kilku procent i bez zestawienia go z ówczesnymi realiami, z ogólną śmiertelnością dzieci w XIX wieku i licznymi epidemiami a jedynie ze współczesnymi, nie widać, że skala ta była mimo wszystko niewielka jak na tamte warunki. Tymczasem polityczna poprawność uczyniła z zaledwie fragmentu historii akt oskarżycielski wobec Kościoła, który od początku dał Kanadzie kilkuset świętych i swoją obecnością i działaniem raczej starał się łagodzić niż zaostrzać relacje Europejczyków z rdzennymi mieszkańcami.

Przemawiając do zgromadzonych papież wskazał, że rdzenne ludy żyły na tych ziemiach od tysięcy lat w zgodzie i szacunkiem do ziemi, którą odziedziczyły po przodkach i strzegły dla przyszłych pokoleń. Franciszek zaznaczył, że druzgocące doświadczeni, jakie miały miejsce w szkołach rezydencjalnych poruszają, oburzają i rodzą ból, więc konieczne jest ich upamiętnienie. Papież dodał, że błędem była prowadzona przez władze przy udziale kościoła polityka obejmująca system szkół rezydencjalnych powodując zniszczenie i cierpienie mieszkańców tych ziem, a w ostateczności zakończyła się marginalizacją rdzennej ludności, tłamszeniem jej lokalnych kultur oraz języków.

W przemowie Franciszek poprosił o przebaczenie dla Chrześcijan, z których wielu wspierało swoje rządy prowadzące politykę kolonizacyjną i uciskało rdzenne ludy obu Ameryk. W swoim wystąpieniu papież ani słowem nie wspomniał ani nie pochwalił apostołów i misjonarzy, którzy do Kanady przynieśli wiarę chrześcijańską, nie było więc w przemówieniu absolutnie żadnej równowagi choćby jeśli chodzi o pokazanie misji kościoła w świetle jego zasług. Przepełnione do bólu polityczną poprawnością wystąpienie Ojca Świętego zostało zgodnie przyjęte przez obecnych niemal przez aklamację.

Kanadyjska walka z Kościołem

Należy przypomnieć, że władze kanadyjskie wspólnie z organizacjami pozarządowymi i mediami wypowiedziały Kościołowi katolickiemu wojnę imputując, że ponosi on największą winę za działania władz, które przed ponad stuleciem w sposób nieudolny i nieudany chciały przeprowadzić próbę asymilacji lokalnej rdzennej ludności. Coraz bardziej otwarcie postuluje się też obecnie, aby odebrać majątek kościoła w celu wypłaty rekompensat za krzywdy wyrządzone w dobie kolonializmu. Swoim wystąpieniem i przemową wygłoszoną w ramach wizyty w Kanadzie papież w te rewindykacje się wpisuje.

Początkiem czerwca bieżącego roku za dawne działania kanadyjskich władz premier Justin Trudeau przypisał całkowitą winę Kościołowi katolickiemu. Teraz głowa tegoż kościoła jedzie spotkać się z tymże politykiem i wygłasza przemowę, która jest pełna frazesów lewicowej poprawności, które ów przywódca chciał usłyszeć dla potwierdzenia słuszności prowadzonej przez siebie polityki. Papież zaś stoi i mówi posłusznie to, co jest miłe dla ucha kanadyjskiego premiera, nie ośmiela się powiedzieć nic pozytywnego o samym chrześcijaństwie i jego misji, a tylko podkreśla liczne winy kościoła prosząc o przebaczenie.