We wtorek 5 lipca doszło do interwencji policji w biurze poselskim Ewy Kopacz oraz Marcina Kierwińskiego. Jak podano, powodem miały być anonimowe maile informujące o niebezpiecznych substancjach rzekomo znajdujących się w w biurze.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że pracownicy biura ulokowanego przy ulicy Brackiej na warszawskim śródmieściu mieli otrzymać maile o obecności niebezpiecznych substancji. Wiadomości o podobnej treści trafiły też do innych biur poselskich oraz instytucji w całym kraju.
Po otrzymaniu zgłoszenia na ulicę Bracką, przy której znajduje się biuro obojga polityków, skierowanych zostało kilka wozów straży pożarnej łącznie z mobilnym laboratorium chemicznym. W biurze czynności podjęli niezwłocznie strażacy oraz policjanci, a ulica została zablokowana od strony ul. Nowogrodzkiej aż do pl. Trzech Krzyży.
Bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej potwierdził, że podobnej treści wiadomości mailowe o zagrożeniu i podłożeniu ładunków wybuchowych trafiły na pocztę elektroniczną urzędów miejskich, biur poselskich i instytucji w całym kraju. Dodał jednak w oparciu o informacje podane przez policję i straż pożarną, że maja one „niską wiarygodność”. Polska Agencja Prasowa podała, że ani warszawskie biura ani inne lokalizacje w kraju nie są i nie będą ewakuowane.