Impreza sędziów w żywieckim sądzie

Nie cichną echa skandalicznej sytuacji jaka miała miejsce w żywieckim sądzie. Wszystko wyszło na jaw przypadkowo, gdy wezwany na rozprawę pomylił drzwi w budynku sądu i zamiast na właściwą salę rozpraw wszedł do innej, w której sędziowie imprezowali w najlepsze przy suto zastawionym stole.

Interesant pomylił drzwi

Wszystko wydarzyło się 18 listopada bieżącego roku. Tego dnia na rozprawę do Sądu Rejonowego w Żywcu miał się zgłosić Szczepan Krzewicki na proces w związku z brakiem maski. Zrządzeniem losu jednak nie trafił do wskazanej sali rozpraw, w której miał się stawić a w innej, gdzie w najlepsze trwała biesiada sędziów. Zgodnie z relacją oraz zarejestrowanym na video materiale sędziowie nie mieli masek i najwyraźniej doskonale się bawili. Na stołach znajdowało się mnóstwo jedzenia a przy jednej ze ścian stała nawet gitara. Wszystko wyglądało na imprezę towarzyską pracowników sądu w miejscu pracy.

Gdy oczom obywatela ukazał się taki obraz na sali sądowej poczuł się zbulwersowany. Oburzenie było tym większe, że jego samego właśnie na ten dzień wezwano w związku z nieprzestrzeganiem obowiązku noszenia maski na twarzy. To przelało czarę goryczy i mężczyzna postanowił wezwać na miejsce policję.

Policja o całej sprawie

Przybyli na miejsce kilkadziesiąt minut później funkcjonariusze nie chcieli jednak podjąć interwencji na sali sądowej, na której w najlepsze bawili się sędziowie. nakazali też mężczyźnie opuszczenie budynku. Po kilku dniach na stronach żywieckiej policji opublikowano oficjalne stanowisko w tej sprawie, w którym napisano, iż interwencja została podjęta w sposób właściwy a także została odnotowana w policyjnych systemach. Na podstawie zebranego materiału wszczęte zostało postępowanie wyjaśniające.

Rzecznik broni sędziów

Sprawę skomentował rzecznik dyscyplinarny przy bielskim sądzie okręgowym, Jarosław Sablik. Bronił on sędziów twierdząc, że była to cyklicznie odbywana przez nich narada wydziału, a nie impreza. Dodał, że przeprowadzi dochodzenie aby zbadać, czy w tej sytuacji doszło do naruszenia prawa. Według pierwszych ustaleń jednak nie może być o tym mowy.

Jak stwierdził rzecznik w spotkaniu brali udział wszyscy pracownicy oprócz tych potrzebnych do bieżącej obsługi interesantów. Na sali feralnego dnia przebywały tylko osoby pracujące w tym konkretnym dziale i nikt inny. Odnośnie braku masek zaznaczył on, że to również było zgodne z przepisami i zapisane w punkcie obejmujących wyjątki zwalniające z tego obowiązku.

Całą sprawę ostro skomentował jeden z posłów Konfederacji Krzysztof Bosak. Stwierdził, że sytuacja ta pokazuje obraz sądownictwa rodem z PRL-u, kiedy to stosowano podwójne standardy, a prawo nagminnie interpretowano zależnie od sytuacji.