W Niemczech następuje coraz wyraźniejsza erozja założeń polityki tzw. „Zielonego Ładu”, a kraj rozbudowuje kopalnie węgla brunatnego. Przeciwni takiemu rozwojowi spraw są ekolodzy, jednak tym razem, w kontekście wojny na Ukrainie i związanej z nią możliwością zerwania dostaw rosyjskich surowców okazuje się, że opinie publiczna nie jest tym protestom tak przychylna jak wcześniej.
Protest „ekologów”
W piątek 23 kwietnia „zieloni aktywiści” zorganizowali duży protest przeciwko zniszczeniu jednej z wsi wskutek rozbudowy kopalni węgla brunatnego Garzweiler nieopodal Luetzerath w Nadrenii Palatynacie na zachodzie Niemiec. Organizatorzy protestu podali, że w zagłębiu górniczym Renu, kilkaset metrów od tej gigantycznej kopalni protestowało około 3,5 tysiąca osób.
Nie był to pierwszy atak „ekologicznych” aktywistów na teren kopalni. Odbywają się one wręcz z dużą regularnością. Tym razem na jej teren wtargnęło około setki osób, co kierownictwo uznało za sytuację niebezpieczną. Na miejscu interweniowała policja z regionu Nadrenii Północnej-Westfalii prosząc organizatorów aby poinformowali o tym fakcie uczestników protestu.
„Zielony Ład” czasowo wstrzymany
Niemcy są uzależnieni od importu rosyjskiego gazu w około 55%. W obliczu zerwania dostaw z tego kierunku w związku z wojną na Ukrainie władze federalne podjęły decyzję o czasowym wstrzymaniu zamykania kopalń i planu rezygnacji z węgla do roku 2030. Z podobnych przyczyn wstrzymano wyłączanie także elektrowni atomowych. Decyzję niemiecki rząd podjął pod koniec marca bieżącego roku mając na celu zapewnienie ciągłości produkcji energii elektrycznej w obecnej niestabilnej sytuacji. Rząd jednak zapewnia, że przyjęty plan stopniowego odchodzenia od węgla zostaje bez zmian.
Kopalnia nieopodal Lützerath stała się w ostatnim czasie nowym punktem ogniskującym uwagę i koncentrującym działania niemieckiego ruchu ekologicznego. Aktywiści zbudowali w okolicy prowizoryczne chaty przygotowując się do konfrontacji z silami policyjnymi. „Ekolodzy” stoją na stanowisku, że bronią upadku okolicznych wiosek, jednak prawda jest taka, iż są one już niemal całkowicie opuszczone, gdyż ich mieszkańcy zostali przeniesieni do nowych miejscowości znajdujących się w większej odległości od kopalni. Ich protest nie ma też, jak we wcześniejszych latach, takiego silnego poparcia społecznego w związku ze zmianą sytuacji wskutek wydarzeń na Ukrainie.