Na polityczną „wokandę” wraca projekt tzw. podatku od smartfonów, który resort kultury szumnie zapowiadał kilka miesięcy temu. Minister Gliński chciałby, aby Polacy płacili jeszcze więcej za smartfony i inne urządzenia elektroniczne.
Do przestrzeni publicznej wraca projekt „opłaty reprograficznej”. Resort kultury zakończył właśnie konsultacje w związku ze swoim projektem nakładającym dodatkową opłatę na nowe urządzenia elektroniczne. Założenia projektu są takie, żeby z tytułu tego nowego podatku do budżetu państwa trafiało rocznie około 656 mln zł.
Pomysł nie jest nowy, bowiem pierwsze wzmianki na jego temat wyszły z ministerstwa kierowanego przez Piotra Glińskiego już niemal dwa lata temu. Wówczas resort ten zaczynał aktualizację listy urządzeń objętych opłatą reprograficzną. Pierwszy poszerzony już wykaz ujrzał światło dzienne już wiosną 2021 roku, jednak trafił on do dalszych konsultacji, które zakończył się dopiero w ubiegłym tygodniu.
Urządzenia objęte opłatą
Wśród urządzeń, które miały by zostać objęte opłatą znalazły się komputery stacjonarne oraz przenośne, telewizory, dekodery posiadające funkcję nagrywania, a nawet dyski komputerowe i przenośne nośniki pamięci. Co zaskakuje, na liście tej nie znalazły się same smartfony, od których wzięła się potoczna nazwa podatku. W drodze konsultacji społecznych z listy tej wyłączono także urządzenia przemysłowe.
Wpływy, stawki i przeznaczenie środków
Resort w projekcie zaproponował, aby stawki podatku wynosiły między 1 a 4% od ceny brutto urządzeń. Zgodnie z założeniami około 49% uzyskanych z opłaty wpływów ma trafiać do Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych. Pozostała część ma być przekazywana na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi oraz pokrewnymi artystów wykonawców. Tutaj ma trafiać 11,5%. Do producentów fonogramów i wideogramów trafiać ma taki sam odsetek. Do wydawców trafi 5% z uzyskanych przychodów.
Ze sprzedaży czystych nośników, a także kserokopiarek, skanerów oraz drukarek na Fundusz Wsparcia Artystów Zawodowych trafiać ma 30% a po 35% trafi do organizacji, które zarządzają zbiorowo prawami twórców i wydawców. Projekt przewiduje, że producenci i importerzy urządzeń, którzy znaleźli się na przygotowanej przez Ministerstwo Kultury liście będą zobowiązani do opłacania podatku w lokalnych urzędach skarbowych raz na kwartał.
Z całkowitej puli wpływów na poziomie 565 mln zł rocznie zdecydowana większość ma pochodzić ze sprzedaży importowanych komputerów i tabletów. Przewiduje się, że będzie to około 255,12 mln zł, przy założeniu stawki na poziomie 2,5%. Z nośników pamięci uzyskiwane ma być 249,98 mln zł przy stawce 4%-towej. Import telewizorów ma przynieść 40,54 mln zł, a z drukarek i skanerów około 19,18 mln zł. Stawki w tym przypadku wyniosą odpowiednio 2,5 praz 3%.
Aktualizacje w projekcie
Najnowsza wersja projektu zawiera uzupełnione i zaktualizowane definicje między innymi dotyczące systemu teleinformatycznego rejestru, który prowadzi Dyrektor Polskiej Izby Artystów. System ten ma służyć komunikacji ze wszystkimi podmiotami, które biorą udział w procesie poświadczania uprawnień artysty zawodowego czyli artystami, członkami Rady Artystów oraz organizacjami reprezentatywnymi. Projekt zawiera ponadto zapisy dotyczące procedur bezpieczeństwa przechowywania danych i uwierzytelniania wnioskodawców. Ministerstwo odrzuciło na etapie konsultacji wniosek zgłoszony przez Izbę Wydawców Pracy i Stowarzyszenie Dziennikarzy i Wydawców Repropol, aby do grupy 89 zawodów mogących się starać o uprawnienia artysty zawodowego dołączyli dziennikarze i publicyści. Resort zapowiedział skierowanie projektu nowelizacji do Sejmu w ciągu kilku najbliższych miesięcy.