Pasmo ciągłych problemów z rejestracją kandydatury w wyborach prezydenckich we Francji mają tamtejsi kandydaci prawicowi. Mowa o Marine Le Pen oraz Ericu Zemmour, którzy należą do najbardziej liczących się polityków po prawej stronie tamtejszej sceny.
Francuski system wyborczy preferuje silnych
Problemy rozchodzą się o francuski system wyborczy, który do rejestracji kandydata wymaga zebrania 500 podpisów. Nie mogą to być jednak zwykli obywatele a tzw. elektorzy, czyli osoby piastujące jakikolwiek mandat uzyskany w wyniku wyborów powszechnych. Takie rozwiązanie niewątpliwie preferuje kandydatów partyjnych.
Problemy kandydatów
Niewątpliwie największy problem z uzyskaniem poparcia ma kandydat nowej partii Rekonkwista Eric Zemmour. Jest to ugrupowanie debiutujące na scenie politycznej, w związku z czym nie posiada ono aktualnie ani deputowanych w parlamencie ani radnych bądź merów w samorządach.
Kłopot ma też ubiegająca się o ponowny start w wyborach Marine Le Pen bowiem jej Zjednoczenie Narodowe nie posiada aktualnie wymaganej ilości wybranych urzędników, którzy mogliby udzielić poparcia. Jedynym wyjściem pozostaje kandydatce znalezienie niezależnych polityków bądź też przekonanie deputowanych albo radnych z innych partii, żeby złamali partyjną dyscyplinę i poparli jej kandydaturę.
Ideowo najbliżej jest obojgu tym politykom do centroprawicowego ugrupowania republikańskiego. Ci jednak mają już swoją własną kandydatkę, Valerie Pecresse. Jej szanse na zwycięstwo uległyby znaczącej poprawie, gdyby przynajmniej jedno z tych dwojga odpadło z wyścigu o fotel głowy państwa. W ugrupowaniu tym więc wprowadzona jest dyscyplina partyjna aby nikt nie wspierał tam konkurencyjnych kandydatów.
Problem braku poparcia dla Le Pen wyniknął już przy okazji propozycji debaty jaką liderka Zjednoczenia Narodowego wystosowała do Pecresse. Ta ostatnia oświadczyła bowiem, że jest otwarta na telewizyjna dyskusję, lecz tylko z kandydatami, którzy mają już gotową listę poparcia z nazwiskami elektorów niezbędną do rejestracji kandydatury. W tym momencie okazało się, że problem dotyczy nie tylko skrajnie lewicowego Jean-Luc Mélenchon’a i Erica Zemmour’a ale także samej Marine Le Pen.
Do sprawy odniósł się rzecznik Zjednoczenia Narodowego Sébastien Chenu twierdząc, że Pecresse obawia się debaty z Le Pen gdyż różnice między nimi uwidoczniły by Francuzom, iż niewiele różni się ona od Macrona.
Czas ucieka…
Zgodnie z francuskim systemem wyborczym kandydaci mają czas na zebranie wymaganych podpisów a następnie złożenie ich w Radzie Konstytucyjnej do pierwszych dni marca. O ile dla Pecresse, Hidalgo oraz Macrona jest to czysta formalność, o tyle inni kandydaci mogą mieć z tym większe lub mniejsze problemy. Spekuluje się, że Marine Le Pen ostatecznie też uda się pokonać ten próg, jednak realny problem ma lider nowej na scenie politycznej Rekonkwisty, Eric Zemmour, który apeluje w mediach społecznościowych o to, by ludzie nie pozwolili sobie ukraść wyborów. Sondaże wskazują, że w przypadku ewentualnego startu mógłby on liczyć na około 14,5% głosów. Jeśli to się nie uda to jego głosy podzielą między siebie przede wszystkim właśnie Le Pen oraz Pecresse.