Tajemnicza śmierć. W nowojorskim więzieniu zmarł lekarz, który gwałcił pacjentki

Nie żyje lekarz skazany za gwałty na swoich pacjentkach. Zmarł w nowojorskim więzieniu w tajemniczych okolicznościach.

Ricardo Cruciani, lekarz, który do więzienia trafił za dokonywanie gwałtów na pacjentkach nie żyje. Został znaleziony martwy w więzieniu na nowojorskiej wyspie Rikers. Zgodnie z oficjalnymi informacjami przyczyną śmierci było samobójstwo bowiem denata znaleziono z prześcieradłem na szyi. Neurologa znaleziono o 5:50 nad ranem, jednak zgon stwierdzono dopiero 40 minut później o 6:30.

Pod koniec lipca Cruciani został uznany przez ławę przysięgłych za winnego 12 stawianych mu zarzutów o seksualnym charakterze. Dwa spośród nich dotyczyły gwałtów pozostałe natomiast napaści seksualnej, prób gwałtu oraz innych przestępstw natury seksualnej. W zakładzie karnym na wyspie Rikers lekarz oczekiwał na decyzję dotyczącą wysokości wyroku. Maksymalną karą jaka mu groziła było dożywocie.

Jak napisano w akcie oskarżenia neurolog starannie selekcjonował swoje pacjentki po czym przepisywał im zwiększone dawki leków przeciwbólowych przejmując w ten sposób nad nimi pełną kontrolę. Do aktów przemocy seksualnej miało dochodzić w jego gabinecie. Lekarz nie przyznawał się do winy i miał zamiar złożyć apelację od wyroku. Prawnik oskarżonego Frederick Sosinsky miał, jak twierdzi, składać wniosek o to, aby Crucianiego umieścić w areszcie ochronnym, gdzie obserwuje się więźniów pod kątem możliwości popełnienia przez nich samobójstwa, jednak nie doczekał się na ten wniosek odpowiedzi.

Jak podały amerykańskie media Crucciani jest już 11 ofiarą śmiertelną, która w tym roku popełniła samobójstwo w więzieniu na nowojorskiej wyspie Rikers. Zakład ten, co podkreślają media, niechlubnie zasłynął doniesieniami o przemocy praz spartańskich warunkach jakie w nim panują. Seria śmiertelnych tragedii w tym zakładzie karnym póki co pozostaje niewyjaśniona.