Szwecja niechętna przyjmowaniu uchodźców z Ukrainy

Szwecja zapowiedziała, że w przypadku wystąpienia fali uchodźców z Ukrainy nie będzie w stanie pomóc w większym zakresie. Taki komunikat wydała we wtorek 22 lutego premier tego kraju Magdalena Andersson.

Szwedzka szefowa rządu w uzasadnieniu zauważyła, że jej kraj w dużym stopniu wziął na siebie odpowiedzialność na przyjęcie uchodźców z Bliskiego Wschodu w podczas fali imigracyjnej z 2015 roku. Dodała, że czas teraz aby w razie wystąpienia fali masowej migracji inne kraje wzięły na siebie większy ciężar w związku z narastającym problemem w regionie. Skwitowała, że Szwecja mocno się wykazała wówczas stokilkadziesiąt tysięcy osób głównie z Afganistanu, Syrii oraz Iraku i do tej pory ponosi skutki tamtych decyzji politycznych.

Szefowa szwedzkiego rządu stwierdziła, że tym razem jej kraj nie popełni tych samych błędów co wówczas, kiedy to w imię szaleńczej idei solidarności władze postawiły na szybkie, masowe przyjmowanie dużej ilości przybyszy w relatywnie krótkim czasie. Gdy więc dojdzie już do ewentualnej fali migracji ludzi szukających w Europie azylu wówczas należy pamiętać, że Szwecja już raz się mocno zaangażowała i w jej ocenie wywiązała z przyjętych zobowiązań. Szwedzi nie chcą więc tym razem „wychodzić przed szereg” i składać niewiadomo jakich obietnic jak 7 lat temu, kiedy do przyjęto aż 162 tysiące osób.

Premier Szwecji podkreślała, że do dziś zmaga się ze sporym problemem bezrobocia wśród przyjętych wówczas przybyszy oraz ich wykształceniem. Ten skandynawski kraj mocno odczuwa do dziś skutki tamtej fali bowiem przyjął wówczas rekordową liczbę przybyszy. Skutkiem jest te z wzrost przestępczości oraz państwowych wydatków na opiekę socjalną. Andersson dodała, że w obecnej sytuacji jej rząd zamierza przekazać jedynie wsparcie finansowe w wysokości 20 milionów koron, czyli około 1,9 miliona euro jako dotację dla ukraińskiego Czerwonego Krzyża. W sprawie ewentualnych dalszych środków toczą na razie jedynie dyskusje w rządzie.