Sprzedawcy alarmują – zabraknie węgla opałowego

Sankcje nałożone na Rosję skutkujące zakazem importu będą miały dalekosiężne skutki dla polskiej energetyki. Sprzedawcy węgla wystosowali list otwarty do premiera Morawieckiego, w którym zwracają uwagę na aktualne stany surowca i skutki, jakie przyniesie w najbliższych miesiącach bezrefleksyjna antyrosyjska polityka rządu.

W liście znalazły się szczegółowe wyliczenia ukazujące skalę, w jakiej na wszystkich Polakach niekorzystnie odbiją się wprowadzone sankcje. Sprzedawcy prognozują ciężką jesień i zimę ponieważ w ich ocenie zabraknie nawet 11 milionów ton węgla.

Na samym początku podkreślono, że w Polsce około 4 mln gospodarstw domowych używa węgla do ogrzewania. Wskazano na trzy główne problemy jakie rodzi odcięcie jego dostaw z dnia na dzień. Oprócz braku 11 mln ton surowca skutkiem będą potencjalnie ogromne wzrosty cen a także brak odpowiedniej jakości i ilości węgla przeznaczonego dla sektora komunalno – bytowego. Braki ilościowe wyliczone zostały przez analogię do roku poprzedniego, podkreślono jednak, że wówczas zapasy w energetyce oraz górnictwie kształtowały się na poziomie 5 mln ton. Mimo tego import na poziomie 10 milionów ton nie zbalansował zapotrzebowania i na koniec roku stwierdzono brak około 2 mln ton węgla. Łatwo więc policzyć, że łączne zapotrzebowanie roczne to około 17 mln ton.

Źródła węgla

W bieżącym roku sytuacja jest o tyle gorsza, że zapasów nie było na samym starcie, a krajowe wydobycie jak dotąd nie odbiega od ubiegłorocznego poziomu. Jak zauważono, wzrost wydobycia i produkcji krajowej wymagałby inwestycji w wysokości wielu miliardów złotych a efekty byłoby widać i tak dopiero po około kilkunastu miesiącach.

Skala niedoborów

Już w pierwszym kwartale roku krajowa podaż węgla dla sektora komunalno – bytowego była na katastrofalnie niskim poziomie. Import dotychczas wyniósł około 2 mln ton. Po odcięciu źródeł rosyjskich alternatywą mógłby być import z Kazachstanu, jednak istnieje obawa, że Rosja mogłaby zablokować tranzyt węgla drogą kolejową. Ostatnia możliwość to import morski, jednak te w skali rocznej mają łączną przepustowość do 8 mln ton. Ponieważ jednak pierwszy kwartał już za nami to maksimum obecnie nie przekroczyłoby 6 mln ton, a realistyczna wielkość importu morskiego do końca roku to tylko 4 mln, co łącznie z importem daje 6 mln ton. Uwzględniając zapotrzebowanie na poziomie identycznym z ubiegłorocznym niedobory wyniosą więc aż 11 mln ton i są to braki niemożliwe do uzupełnienia. Niedobór ten może być więc dotkliwy i odczuwalny w stopniu dotychczas niespotykanym. Efekt finalny będzie taki, że dla sektora komunalno – bytowego braki wyniosą 5 mln ton, w efekcie czego na pewno braknie węgla opałowego dla odbiorców indywidualnych.

Możliwe alternatywne rozwiązania i propozycje

Jak podkreślono w piśmie taka kolosalna przewaga popytu nad podażą spowoduje wywindowanie cen na rekordowo wysokie poziomy. Szacuje się, że ceny, które już dzisiaj w portach oscylują wokół 2200 zł brutto za tonę, w sezonie grzewczym mogą przekroczyć pułap 3000 zł brutto. W liście zaznaczono, że za skutki pochopnych działań rządu w sferze polityki energetycznej zapłacą wszyscy Polacy. Aby choć częściowo zniwelować niedobory, a tym samym zwyżki cen autorzy listu proponują dwa rozwiązania. Pierwszym jest zerowy VAT na węgiel w okresie przynajmniej do końca roku. Drugim jest skierowanie szerszego strumienia wyższej jakości ale tańszych krajowych węgli opałowych dla sektora komunalno – bytowego za pośrednictwem sieci dealerskich. Dla energetyki można importować niższej jakości węgiel, ponieważ jest ona lepiej przystosowana do ich spalania w bezpieczny dla zdrowia ludzi oraz środowiska.

Jak zauważyli autorzy listu nie bez znaczenia na wzrost cen są też nowe procedury i obowiązki dokumentacyjne mające zagwarantować szczelność granicy, które to wynikają z sankcyjnej specustawy. Za sprawą zawiłych przepisów wprowadzających skomplikowane oświadczenia o pochodzeniu węgla uderzyła także w importerów. Konieczność dostosowywania swoich systemów magazynowo – sprzedażowych do nowych wymogów spowodowała bowiem, że wiele firm wstrzymała sprzedaż surowca, a to niesie za sobą duże straty. Sam proces dostosowywania jest niezwykle kosztowny, a to dodatkowo przekłada się na wzrost cen węgla. Sprzedawcy proponują, aby uprościć dokumentację do minimum i ograniczyć oświadczenie do krótkiej sentencji, co choćby częściowo zmniejszyłoby koszty dla sprzedawcy i finalnego odbiorcy.