Siedlisko covid w hiszpańskim parlamencie. Deputowani na kwarantannie

Mówi się, że najciemniej pod latarnią i to stwierdzenie pasuje jak ulał do sytuacji w hiszpańskim parlamencie. Ognisko zakażeń koronawirusem wykryto tam bowiem wśród deputowanych, w efekcie czego aż 50-iu z nich trafiło na kwarantannę, co dezorganizuje pracę tamtejszego sejmu.

Komunikat o wykryciu ogniska zakażeń wydał sekretariat Kongresu Deputowanych hiszpańskiego parlamentu. W związku z tym od środy 22 grudnia obrady oraz wszystkie głosowania prowadzone będą zdalnie do odwołania.

W Hiszpanii nasila się kolejna, szósta już fala epidemii. W związku z tym szefowa największej frakcji Partii Ludowej, Cuca Gamarra wezwała rząd kraju do pilnego podjęcia decyzji w sprawie sanitarnych restrykcji. O nowe ograniczenia zaapelował do rządu Pedra Sancheza także lokalny rząd Katalonii, regionu, w którym dzienny poziom notowanych nowych przypadków osiągnął rekordowe 11,5 tysiąca pozytywnych testów dziennie. Rekordowo duże liczby zanotowane zostały też w regionie Navarry oraz w Kraju Basków.

W tym samym czasie wyszło na jaw, że rządowy system weryfikacji i identyfikacji osób potencjalnie zakażonych jest dziurawy niczym sito i trudno jest wychwycić osoby mające styczność z chorymi. Wskutek tego ponad 12 tysięcy osób mogło nie otrzymać komunikatu o tym fakcie. O problemie z rządową aplikacją poinformował ostatnio dziennik „El Pais”.

Jedno z większych ognisko zakażeń odkryto właśnie w hiszpańskim parlamencie co oznacza, że w najbliższym czasie parlamentarzyści wzywający do zaostrzania przepisów sami odczują na sobie skutki własnych regulacji. Aż 50-iu z nich zostało bowiem skierowanych na izolację w zamknięciu w związku z przebywaniem w ognisku „zarazy”.