Reklamy w kosmosie. Czy to już nie jest przesada?

Każdy, kto chociaż raz wybrał się samochodem do stolicy polskich Tatr, musiał zobaczyć ten niecodzienny widok. Tuż po zjeździe z większego wzniesienia, gdzie mijamy malowniczy napis „Zakopane wita”, naszym oczom powinna ukazać się panorama gór. Zamiast niej jednak, widzimy reklamy i billboardy. Tak samo chcą zrobić z naszym niebem.

Reklama z kosmosu

O temacie zaczęło być głośno za sprawą tweetu Elona Muska, który ogłosił, że pracuje nad rozbudową pomysłu dotyczącego umieszczenia reklamy na nocnym niebie. Nie był on jednak pierwszy, bo o umieszczeniu billboardu w kosmosie pierwsza zaczął wspominać rosyjski startup kosmiczny, StartRocket. I generalnie pomysł jest z rozmachem, bo zaawansowana technologia daje zupełnie nowe możliwości.

StartRocket chce umieścić na orbicie konstelacje niewielkich rozmiarowo satelitów wyposażonych w lista odbijające światło. Firma już z Ziemi, chce nimi odpowiednio sterować, aby stworzyć tym samym ogromnych rozmiarów wyświetlacz pokazujący reklamy. Ponoć jest już pierwsze przedsiębiorstwo, które chce w ten sposób opowiedzieć o sobie całemu światu. Cena za osiem godzin emisji to tylko 20 tyś dolarów. Biorąc pod uwagę zasięg, to wcale nie jest taka wygórowana cena. 

Chrońmy niebo za wszelką cenę!

Gdy faktycznie pierwsze reklamy tego typu zawładną naszym niebem, w przeciągu kilkunastu lat możemy się pożegnać z widokiem pełnego gwiazd nieboskłonu. Czy wyobrażasz sobie reklamę coca-coli zamiast srebrnej tafli księżyca? No właśnie, ja również nie. Już teraz, aby w pełni ujrzeć nocne niebo, musimy wybrać się do rezerwatu światła. Naprawdę chcemy w imię marketingu oddać kolejną, piękną przestrzeń?

Z prawnego punktu widzenia umieszczenie reklam na orbicie okołoziemskiej nie jest niemożliwe. Można mieć tylko nadzieję, że organizacje ekologiczne i rządy poszczególnych państw nie wyrażą na to zgody. Jeżeli jednak chociaż jedno państwo się wyłamie, będziemy zgubieni. Na orbicie okołoziemskiej i tak już lata zbyt dużo śmieci. Stare, niedziałające satelity, uszkodzone części statków kosmicznych i inne tony żelastwa latają nam nad głowami. Nie dodawajmy sobie jeszcze jednej.