Rosja twierdzi, że to państwa NATO odpowiadają za zorganizowanie zamachu stanu na Ukrainie w 2014 roku. Ma to być praprzyczyna obecnej sytuacji w tym kraju i rosyjskiej operacji wojskowej.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdzi, że w 2024 roku ówczesny zamach stanu na Ukrainie został zorganizowany przez państwa NATO. Również dzisiaj ma dochodzić do inspirowanych przez NATO antyrosyjskich prowokacji.
Wypowiedź rzecznika Kremla ma być odpowiedzią na niedawne słowa sekretarza generalnego paktu Jensa Stoltenberga, który rosyjską inwazję na Ukrainę nazwał najniebezpieczniejszym momentem w historii Europy od czasów Drugiej Wojny Światowe. Pieskow przyznał, że to co się dzieje na Ukrainie jest niewątpliwie straszne, ale byłoby zdecydowanie gorzej w sytuacji otwartego pełnoskalowego konfliktu Rosji z NATO, do czego, w ocenie rzecznika prą kraje zachodnie.
Rzecznik Kremla podkreślił, że prawdziwym zagrożeniem dla światowego ładu, sytuacji globalnej oraz na kontynencie europejskim jest jest zamach stanu, jaki miał miejsce na Ukrainie już w roku 2014, kiedy państwa NATO z trudem wtedy zaaranżowały, wbrew ówczesnym deklaracjom i gwarancjom szefów dyplomacji wielu krajów. Wyjaśnił, że to jest zasadniczy powód, dla którego Rosja nie zgadza się z punktem widzenia Stoltenberga.
Jak twierdzi Pieskow „zamach stanu” na Ukrainie miał miejsce podczas trwania kijowskiego Majdanu w 2014 roku. Ówczesne protesty wybuchły tuż po tym, jak prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zdecydował się nie podpisywać umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a Unia Europejską. Po zaledwie kilku miesiącach Rosja zajęła Krym oraz miała zaognić konflikt w Donbasie, który był bezpośrednią przyczyną aktualnej sytuacji.
Według Pieskowa cała sytuacja warzyła się przez kilkadziesiąt lat i w dużej mierze była spowodowana agresywną polityką państw NATO wobec Federacji Rosyjskiej. Wielokrotne zbliżanie infrastruktury sojuszu do rosyjskich granic stwarzać miało dla Rosji dodatkowe zagrożenia co wymagało, jak podkreślił rzecznik Kremla, odpowiednich środków zaradczych.