Kłamstwa marszałka Grodzkiego. Nie było problemów z samolotem

Szybko na jaw wyszły kłamstwa marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego w związku z powrotem senackiej delegacji z Maroka.

Jak poinformował we wtorek 31 maja wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej Wojciech Skurkiericz, jest oczywistą nieprawdą, że nie było możliwości skompletowania załogi samolotu wracającego do Polski z delegacją na czele z marszałkiem Senatu. Polityk przypomniał, że samolot Boeing 737, którym senacka delegacja na czele z marszałkiem Grodzkim wracała do kraju musiał w poniedziałek 30 maja awaryjnie lądować w Zurychu po tym, jak zauważono pęknięcie na jednej z szyb w kokpicie pilotów.

Wersja marszałka Grodzkiego

We wtorek 31 maja, po powrocie do kraju, podczas zorganizowanej konferencji prasowej marszałek Tomasz Grodzki poinformował dziennikarzy, że kiedy Boeing wylądował w Zurychu rozpoczęto zabiegi o to, aby zorganizować samolot zapasowy, którym będzie można wrócić do kraju. Marszałek poinformował, że wówczas zaczęły się problemy, bowiem tym przydzielonym samolotem okazała się CASA z Krakowa, a jej piloci wypracowali godziny i zakończyli pracę. Jednocześnie, jak twierdził marszałek, nie było możliwe zorganizowanie drugiej załogi, w związku z czym nie wiadomo było, kiedy samolot CASA poleci.

Wiceszef MON odpowiada

Do oświadczenia polityka odniósł się we wtorek wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz. Przekazał on Polskiej Agencji Prasowej, że wersja przedstawiona przez marszałka Grodzkiego nie jest zgodna z prawdą, bowiem nikt nie mówił, że niemożliwe jest skompletowanie drugiej załogi. Dodał ,że twierdzenia tego rodzaju są bzdurami, które nic nie mają wspólnego z rzeczywistością. Twierdzenia tego rodzaju określił jako „nieuprawnione szkalowanie wojska polskiego”.

W oświadczeniu Skurkiewicz podkreślił, że procedury i sposoby działania określa jednoznacznie instrukcja HEAD, która jest „świętością” dla pilotów i załogi. Zaznacza, że samolot CASA wraz z drugą załogą był do dyspozycji delegacji od południa w poniedziałek do chwili, gdy zaczęto przygotowania do powrotu Boeinga 737 do Warszawy. Skurkiewicz podkreślił, że mimo gotowości CASY do podwładny marszałka Grodzkiego odwołał ten lot. Zaznaczył, że standardem jest, iż w przypadku awarii i uszkodzenia samolotu używa się zapasowy drugi samolot bądź inna zastępczą maszynę. Skwitował, że wszelkie twierdzenia polityka, że było inaczej są mijaniem się z rzeczywistością i faktami.