Niemałym zaskoczeniem okazał się dla francuskich szczypiornistów przyjazd do Europy Środkowo – Wschodniej na turniej w Szegedzie na Węgrzech. Kolosalne różnice pomiędzy totalnym rygorem w innych krajach, a tym, co jest w naszej części kontynentu były dla francuskich zawodników sporym szokiem. Zobaczyli na własne oczy, że można żyć zupełnie inaczej niż to, do czego zostali przyzwyczajeni w swoim kraju. Piłkarze ręczni z Francji nie mogli się nadziwić, że można normalnie zjeść w kawiarni czy restauracji przy stoliku albo iść na hotelowy basen bez maski na twarzy.
Szok poznawczy w drużynie Francuzów
Przyjeżdżając na Węgry do Szegedy Francuzi byli zdumieni, że w tym kraju codzienna rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej a ludzie żyją bez nadzwyczajnych restrykcji. Pierwszy szok poznawczy drużyna znad Sekwany miała już w hotelowej recepcji. Lider zespołu Nikola Karabatic był wręcz oszołomiony warunkami, w jakich odbywają się zawody. Mówił, że w rodzimej Francji muszą przestrzegać ścisłych protokołów by nie złapać wirusa podczas gdy na Węgrzech gdy tylko weszli hotelu zobaczyli mnóstwo gości bez masek, którym nikt absolutnie nie robił z tego powodu problemów. Dla sportowców takie warunki były, jak to wyraził Karabatic, co najmniej zaskakujące.
Jego drużynowy kolega Vincent Gérard stwierdził z kolei, że jest to ogromna zmiana w porównaniu z warunkami jakich Francuzi doświadczyli podczas swoich dwóch ostatnich turniejów w Egipcie oraz Tokio. Tam żyli, mieszkali i trenowali w bezpiecznych warunkach. Tutaj szokujący był widok ludzi w strojach kąpielowych idących na basen bez masek. Gérard wyraził zadowolenie z faktu, że zespół może grać przy pełnych trybunach, a to jest esencją każdego sportu, nie tylko piłki ręcznej.
Francuzi jednak siłą rzeczy są już wytresowani sanitarnie z uwagi na panujące w ich kraju warunki. Podczas zgrupowania zawodnicy są zmuszani do przestrzegania rygorystycznych wymogów epidemicznych oraz wymagających protokołów. Drużyna straciła nawet swojego kapitana Valentina Porte w związku z tym, iż nie pokazał on negatywnego testu.
Opinia trenera
Całą sytuacją na Węgrzech wydawał się nieco zirytowany trener francuskiego zespołu piłki ręcznej Guillaume Gille. Wyraził, że ma wrażenie jakby ogrom pracy na górze był podważany przez organizację zawodów na miejscu, na turnieju w Szegedzie. Dodał, że jest to istotnie przepaść między rygorystycznymi protokołami EHF, a udziałem w turnieju w kraju, gdzie obowiązują całkowicie inne zasady. Trener skwitował to stwierdzeniem, że federacja piłki ręcznej najwyraźniej zdecydowała się nie narzucać w każdym kraju tych samych standardów, a dostosować się do lokalnych wymogów prawnych. Skierował jednak osobiście uwagi do organizatorów licząc na to, że szybko oni to uregulują, gdyż w jego ocenie takie kolosalne różnice są „nie do zaakceptowania”.
Jedynym członkiem francuskiej drużyny, który nie jest zaskoczony sytuacją jest grający w drużynie Veszprem, w klubie na Węgrzech Kentina Mahé.