Emmanuel Macron jednak nie pojedzie do Kijowa

Krótko po reelekcji Emmanuela Macrona okazało się, że przewidywana wizyta nowego – starego prezydenta Francji w Kijowie nie dojdzie jednak do skutku.

Francuski prezydent przez ostatnie tygodnie wykazywał swoistą odwagę jeśli chodzi o działania w kontekście wojny na Ukrainie. Po wygranej okazało się jednak, że w dużej mierze były one podejmowane „pod publikę” jako element kampanii wyborczej. Jeszcze bowiem niedawno spekulowano, że Kijów będzie jedną z pierwszych stolic jakie Macron odwiedzi po wyborach, w celu pokazania zmiany polityki UE i Francji wobec Rosji. Teraz jednak wydaje się to coraz mniej realne. Francuski interes narodowy nadal, jak się okazuje, pozostał niezmienny a politycy z Paryża nadal nie chcą specjalnie drażnić Putina.

Przed wyborami Emmanuel Macron regularnie rozmawiał telefonicznie z Kremlem i ponawiał wielokrotnie zapowiedzi, że będzie swoje działania kontynuować także w kolejnej kadencji. Retoryka antyputinowska okazała się być jednak ostatecznie tylko jednym z elementów kampanii wyborczej i próbą podkreślania rzekomej prorosyjskości kontrkandydatki Marine Le Pen.

Paryżowi nadal zależy na jak najszybszym zakończeniu wojny, aby można było wrócić do wcześniejszych interesów. W związku z planami na początek drugiej kadencji francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło w piątek 29 kwietnia, że obecnie nie jest najlepszy czas na wizytę Macrona w Kijowie. Zmiana w polityce Paryża po raz kolejny okazała się więc tylko fasadowa i udawana, a za deklaracjami nie idą żadne konkretne czyny.

Jako jeden z pretekstów do bezterminowego odroczenia ewentualnej wizyty w Kijowie okazał się dla francuskich władz ostrzał Kijowa, jaki miał miejsce w trakcie wizyty w mieście sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa.