Działaczka polskiej mniejszości na Białorusi opuszcza więzienie. Czy to sygnał Łukaszenki dla Zachodu?

Na wolność po roku spędzonym w białoruskim więzieniu wychodzi Andżelika Borys działaczka tamtejszej polskiej mniejszości.

Polka przebywała w więzieniu ponad rok, teraz z bliżej nieokreślonych powodów białoruskie władze postanowiły ją zwolnić. Działaczka została aresztowana 23 marca 2021 roku. O jej uwolnieniu napisał w serwisie Twitter białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan.

Informację białoruskiego dziennikarza ostatecznie potwierdzili wiceszef telewizji Biełsat Aleksy Dzikawicki oraz rzecznik polskiego MSZ na Białorusi Łukasz Jasina. Z informacji pozyskanych przez Biełsat wynika, że zwolniona z więzienia Andżelika Borys została przewieziona przez służby do Grodna, jednak otrzymała zakaz kontaktu z polskimi dyplomatami.

Kobieta pełni finkcję przewodniczącej Związku Polaków na Białorusi od roku 2016. Wcześniej funkcję tą pełniła w latach 2005 – 2010. Była wielokrotnie ścigana przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Zatrzymana w 2021 roku została skazana na karę więzienia w związku z zarzutami o podżeganie do nienawiści na tle etnicznym oraz, jak to określono, rehabilitację nazizmu, co jest zagrożone na Białorusi karą od 5 do 12 lat pozbawienia wolności.

Niektórzy niezależni obserwatorzy spekulują, że zwolnienie polskiej działaczki z białoruskiego więzienia jest gestem dobrej woli ze strony Aleksandra Łukaszenki i zawoalowanym sygnałem wskazującym na gotowość do rozmów z władzami w Warszawie. Druga hipoteza jest mniej optymistyczna i zakłada, że powodem zwolnienia jest pogarszający się stan zdrowia kobiety. W obu przypadkach związek czasowy z sytuacją w regionie wydaje się nie być czysto przypadkowy.

W późniejszych godzinach pojawiła się informacja o uwolnieniu kolejnego zatrzymanego działacza polskiej mniejszości Andrzeja Poczobuta. Jemu białoruski reżim stawiał tożsame zarzuty jak Andżelice Borys i dodatkowo „rozniecanie wrogości między narodami”.

Trudno zgadnąć czy te oba gesty mogą mieć jakieś głębsze znaczenie, jednakże zdecydowanie dwoje uwolnionych działaczy mniejszości w ciągu jednego dnia może oznaczać, że coś jest na rzeczy.