Czołowi politycy marksistowskiej partii Razem na celowniku prokuratury

Głównymi politykami marksistowskiej skrajnie lewicowej partii Razem zainteresowała się Prokuratura. Mogą oni trafić nawet do więzienia.

Politycy Razem na oku Prokuratury

Śledztwo dotyczące głównych postaci polskiej lewicy wszczęła Prokuratura w Warszawie. Nie dotyczy ono jednak oscylującej na granicy nielegalnego propagowania totalitarnego ustroju programu ideologicznego partii lecz kwestii finansowych w formacji Razem. Taki powód podał portal tvp.info. Rzecz dotyczy nagród finansowych w postaci premii w wysokości 100 tysięcy złotych jakie w 2019 roku otrzymało ośmioro członków ówczesnego zarządu Lewicy Razem. W związku z tym politykom lewicy może grozić nawet kara pozbawienia wolności.

Nielegalne transfery finansowe

O sprawie zrobiło się głośno latem 2020 roku kiedy to na sejmowych stronach opublikowane zostały oświadczenia majątkowe posłów. Uwagę zwróciły oświadczenia czwórki z nich, z czego tak się składa, że wszyscy są członkami właśnie partii Razem. Mowa o Adrianie Zandbergu, Macieju Koniecznym, Paulinie Matysiak i Marcelinie Zawiszy. Z opublikowanych zeznań wynikało, że posłowie ci, z tytułu umów o pracę podpisanych z partią zarobili rok wcześniej duże sumy pieniędzy. Były to kwoty 199 tysięcy w przypadku Zandberga i Koniecznego, oraz 201 tysięcy u Matysiak i Zawiszy. Tym co przykuło uwagę to fakt, iż rok wcześniej w ramach tych samych umów otrzymali tylko około 10% tych kwot. Nieścisłości wywołały falę krytyki pod adresem lidera partii Adriana Zandberga, który otwarcie deklarował zarobki w jego partii w okolicach średniej krajowej.

Prowadzone śledztwo wykazało, że doszło do przywłaszczenia mienia przez podejrzaną ósemkę polityków, wśród których oprócz wspomnianej czwórki znaleźli się Konrad Mostek, Katarzyna Paprota, Maciej Szlinder oraz Julia Zimmermann. Rzecznik partii Razem Dorota Olko oświadczyła, że politycy nie wzbogacili się na żadnych nagrodach, a dodatkowe środki przeznaczyli na kampanię wyborczą Lewicy. Tu też pojawiły się wątpliwości bowiem oznaczałoby to finansowanie jednej partii przez inną, a to też jest nielegalne.

Dochodzenie ruszyło

W swojej publikacji dziennik „Rzeczpospolita” podaje, że w połowie grudnia bieżącego roku prokuratura wszczęła w tej sprawie dochodzenie z uwagi na podejrzenie popełnienia dwóch czynów zabronionych, o których mowa w ustawie o partiach politycznych. Jeden z nich to przekazywanie majątku partii na cele pozastatutowe i niecharytatywne, za co grozi grzywna do 100 tysięcy złotych. Drugi zarzut to przekazanie niezgodnych z prawdą informacji do Państwowej Komisji Wyborczej, który sankcjonowany jest karą wysokiej grzywny lub kara dwóch lat więzienia. Teoretycznie więc byłym członkom zarządu Razem, w tym także obecnym posłom grozi nawet więzienie.
Zawiadomienie do prokuratury w sprawie niejasności w finansach partii Razem złożył poseł PiS Bartosz Kownacki. Wynika z niego, że dwójka polityków, Zimmerman oraz Matysiak, miała poświadczyć nieprawdę w dokumentach do Państwowej Komisji Wyborczej.

Dziennik „Rzeczpospolita” podał ostatnio, że PKW odrzuciła informację partii Razem na temat otrzymanej w 2019 roku subwencji w tym poniesionych z niej wydatkach. Wypłacane nagrody bowiem sfinansowane zostały z subwencji partii uzyskanej w wyborach roku 2015. W opinii PKW manewr z nagrodami miał służyć w praktyce nielegalnemu transferowi środków jednej partii do drugiej. PKW zbadała także wpłaty na fundusz liderów Razem, SLD oraz ich rodzin, co miało prawdopodobnie służyć obejściu obowiązujących kampanijnych limitów kwotowych. Politycy Razem konsekwentnie stoją na stanowisku, iż nie doszło do złamania prawa ani żaden z polityków nie wzbogacił się za sprawą otrzymanych nagród.