Cudzoziemska kłótnia i pożar w Łodzi. Nie żyje 26-letnia Gruzinka

Wraz z osiedlaniem się w Polsce kolejnych cudzoziemców do naszego kraju przychodzą też, co było do przewidzenia, ich wzajemne porachunki i spory. W Łodzi zmarła 26 letnia kobieta pochodzenia gruzińskiego, która z ranami ciętymi została ewakuowana z płonącego mieszkania na tamtejszym osiedlu Teofilów. Ponadto do szpitala w stanie ciężkim trafił też jej 42-letni partner, który najprawdopodobniej był sprawcą obrażeń kobiety. Wszystko wskazuje na to, że dokonał samookaleczenia a następnie podpalił zamieszkiwany przez oboje lokal.

Do zdarzenia z udziałem gruzińskiej pary doszło we wtorek 24 maja w godzinach wieczornych około 22 w jednym z bloków przy ulicy Rojnej na łódzkim osiedlu Teofilów. Jak podały miejscowe służby na miejscu tragedii wciąż trwają prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Łódź Bałuty właściwe czynności. Bierze w nich udział także biegły z dziedziny pożarnictwa.

Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, we wtorek policja otrzymała zgłoszenie o agresywnym cudzoziemcu widzianym na jednej z klatek schodowych w bloku przy ulicy Rojnej, gdzie wynajmował mieszkanie. Mężczyzna miał mieć przy sobie nóż oraz pojemnik z paliwem. Wszystko wskazywało na to, że dokonał on podpalenia mieszkania, w którym mieszkał wraz z 26-letnią partnerką.

26-latka nie żyje

Rzecznik prokuratury Okręgowej w Łodzi prok. Krzysztof Kopania przekazał, że według funkcjonariuszy z chwilą przybycia na klatkę schodową unosiły się w niej kłęby dymu. Po wyważeniu przez mundurowych drzwi do mieszkania na balkonie znaleziono kobietę i mężczyznę. Oboje mieli liczne rany cięte. Kobietę natychmiast przewieziono do szpitala, jednak udzielona pomoc nie wystarczyła i ranna zmarła. Ustalono, że była to 26-letnia obywatelka Gruzji. Dalsze szczegóły odnośnie skali obrażeń oraz przyczyny zgonu, jak podał rzecznik, będą znane po przeprowadzeniu sekcji zwłok.

Sprawca w szpitalu

Do szpitala trafił także 42-latek, także pochodzący z Gruzji. Wstępne ustalenia wskazują na to, że prawdopodobnie dokonał on samookaleczenia. Aktualnie przebywa on w szpitalu utrzymywany w stanie śpiączki, przez co nie jest możliwe przeprowadzenie czynności procesowych z jego udziałem. Wszystkie przesłanki wskazują na to, że mężczyzna najpierw zaatakował partnerkę po czym podpalił mieszkanie.

Para wynajmowała mieszkanie od września 2021 roku. Razem z nimi mieszkała trójka dzieci w wieku 2, 3 praz 5 lat, które w czasie tragedii przebywały u swojego dziadka. Do odwołania pozostają teraz pod opieką rodziny swojej matki. Oprócz prowadzonego postępowania prokuratura zajmuje się też kwestią opieki nad małoletnimi sierotami. Jak wskazał rzecznik, para ta była już znana policji, bowiem policja interweniowała w ich mieszkaniu już kilkukrotnie z powodu awantur. Kobieta jednak za każdym razem nie chciała składać doniesienia na partnera do organów ścigania.