Należący do polskiej ambasady w Moskwie budynek został oblany czerwoną farbą. Wszystko wskazuje na to, że jest to odwet za atak na ambasadora Federacji Rosyjskiej w Warszawie.
Jak wiadomo 9 maja, w dniu obchodzonym w Rosji jako Dzień Zwycięstwa” nad hitlerowskimi Niemcami ambasador Siergiej Andriejew razem z delegacją pojawił się przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie chcąc złożyć tam kwiaty. Obecni na miejscu manifestanci mu to skutecznie uniemożliwili wznosząc antyrosyjskie hasła. Jedna z uczestniczących w zajściu prowokatorek, ukraińska skrajnie lewicowa aktywistka Irena Zemljana zaatakowała fizycznie dyplomatę oblewając go czerwona substancją. Ambasador po zajściu opuścił teren i udał się z powrotem do swojego służbowego samochodu po czym odjechał.
Najwyraźniej fakt, że prowokacji dokonała Ukrainka nie ma znaczenia, bowiem nieznani sprawcy w Moskwie wzięli odwet na polskiej ambasadzie a nie ukraińskiej. Atak definitywnie miał charakter odwetowy, bowiem fasadę budynku polskiej ambasady oblano także czerwona farbą. Ucierpiały godło państwowe oraz część elementów wejścia do placówki. Zdarzenie zostało potwierdzone zarówno przez rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasza Jasinę oraz polskiego ambasadora w Moskwie Krzysztofa Krajewskiego. Zgodnie ze standardowymi procedurami dyplomata po ataku wezwał na miejsce miejscowe służby policyjne.
Stacja Biełsat po analizie rosyjskich kanałów na platformie Telegram zauważyła, że w większości przypadków zajście to komentowane jest jako symetryczny odwet za oblanie 9 maja w Warszawie dyplomatę Federacji Rosyjskiej i nie ma znaczenia fakt, że tego haniebnego czynu dokonała Ukrainka.