W Sosnowcu we środę doszło do tragedii. Z mieszkania na piątym piętrze przez otwarte okno wypadła czteroletnia dziewczynka. Wskutek obrażeń doznanych po upadku z wysokości dziecko zmarło. Prokuratura po dokonaniu ustaleń przedstawiła zarzut narażenia jej na niebezpieczeństwo utraty życia ojcu dziecka, który wyszedł z mieszkania zostawiając dziecko samo w mieszkaniu a dodatkowo nie zamknął okna. Tragedia wstrząsnęła mieszkańcami Sosnowca, o której stało się głośno w lokalnych mediach.
Informacja o wypadku przy budynku przy ulicy Małachowskiego w Sosnowcu dotarła na tamtejszą komendę policji o godzinie 18.29. Na miejsce niezwłocznie przyjechały służby rozpoczynając reanimację dziecka, jednakże mimo wielu prób i wysiłków dziewczynki nie udało się uratować i przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon dziecka.
Jak powiedział szef Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe Marcin Stolpa w mieszkaniu były otwarte okna, a chwili wypadku dziecko przebywało w mieszkaniu samo bowiem kilkadziesiąt minut wcześniej lokum opuścił ojciec dziecka. Dziewczynka z łatwością weszła na parapet nisko osadzonego okna kuchennego z którego wypadła.
Przeprowadzona analiza zgromadzonego materiału dowodowego pozwoliła na przedstawienie ojcu zarzutu narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia w sytuacji kiedy to na nim ciążył obowiązek opieki. Przestępstwo to zagrożone jest karą do 5 lat więzienia. Wobec podejrzanego prokuratura nie zastosowała żadnego środka zapobiegawczego. Po wypadku został on zatrzymany i przesłuchany, po czym zwolniono go do domu. W toku czynności przesłuchano także świadków zdarzenia.
Prokuratura ustaliła, że czteroletnia dziewczynka nie mieszkała na stałe ze swoim ojcem, a jedynie okresowo. Ustalono też, że wcześniejsza opieka ojca nad dzieckiem nie wskazywała na jakiekolwiek nieprawidłowości. W piątek 29 lipca przeprowadzona została sekcja zwłok dziecka. Wstępna opinia potwierdziła, że przyczyną śmierci były obrażenia głowy i innych części ciała będące skutkiem upadku z wysokości.