Szokująca treść komunikatu rozsyłanego przez Taurona do klientów

Jesteśmy świadkami drastycznych i skokowych wzrostów cen energii elektrycznej. Tauron, jeden z czołowych operatorów rozsyła do swoich klientów pismo, w którym wyjaśnia przyczyny podwyżek.

Pismo dla klientów

W nowym roku część gospodarstw domowych oraz firm otrzymała już pierwsze rachunki za energię elektryczną. Część odbiorców jest w szoku, bowiem podwyżki są kolosalne. Wzrost stawek waha się od kilkudziesięciu do kilkuset procent. Firma Tauron wraz z rachunkami wysyła swoim klientom pismo z informacją i przyczynach tego stanu rzeczy.

Ci, którzy jeszcze rachunków nie otrzymali powinni się przygotować na istną terapię szokową. Podwyżki cen energii są w przypadku firm większe niż dla odbiorców indywidualnych niemniej nie jest to żadne pocieszenie. Wszystkie produkty i usługi wymagające jak wiadomo energii do ich wytworzenia podrożeją, a to będzie odczuwalne dla wszystkich i nakręci inflację w jeszcze większym stopniu niż ma to miejsce obecnie.

Przyczyny wzrostu cen

Główna przyczyna podwyżek cen energii to postępujący ekologiczny fanatyzm Unii Europejskiej, który koncentruje się na eliminacji pewnych oraz tanich źródeł energii opartych na węglu. W zamian za to stawia się na drogie i mało wydajne tzw. źródła odnawialne takie jak elektrownie wiatrowe czy fotowoltaiczne.

Tauron jako państwowe przedsiębiorstwo energetyczne rozesłało do swoich klientów informację wraz z poglądową rozpiską i wyliczeniami przyczyn podwyżek na rachunkach. Podobnie postąpiły inne spółki należące do Skarbu Państwa.

Na rozpisce możemy zobaczyć, że unijne eko-szaleństwo odpowiada za aż 67% obecnej ceny energii elektrycznej. 59% stanowią koszty uprawnień do emisji CO2 będące pokłosiem obłędnej i szaleńczej Polityki Klimatycznej Unii Europejskiej, pozostałe 8% to koszty obowiązków odnawialnych źródeł energii (OZE) oraz efektywności energetycznej wynikające z realizacji tej samej polityki. Pozostała część kwoty rachunku to koszty wynikające z wytworzenia i dystrybucji energii oraz obsługi z tym związanej.

Wygląda więc na to, że rząd PiS sam padł poniekąd ofiarą zobowiązań, na które zgodził się wcale nie tak dawno premier Morawiecki w ramach tzw. zielonego ładu. Politycy PiS mieli zapewne nadzieję, że koszty jego realizacji poniosą kolejne ekipy rządzące, tymczasem przyszło się im zmierzyć ze skutkami swojej nieprzemyślanej polityki już teraz.