Rosyjska dziennikarka skazana za antywojenną krytykę

Rejonowy sąd w Moskwie ukarał karą grzywny dziennikarkę Marinę Owsiannikową, która na wizji pokazała antywojenny plakat. Kobieta ma zapłacić 30 tysięcy rubli co stanowi odpowiednik około 280 dolarów lub 1200 złotych.

Moskiewski sąd uznał dziennikarkę za winną administracyjnego wykroczenia w związku z pokazaniem przez nią na wizji plakatu wzywającego do protestów antywojennych przeciwko inwazji na Ukrainę. Sąd uznał to za niedozwolona „nieskoordynowaną akcję publiczną”.
Kara dla dziennikarki została jednak wymierzona nie ściśle w związku z jej poniedziałkową manifestacją na antenie telewizyjnej ale z nagraniem antywojennym, które Owsiannikowa zamieściła w serwisie Twitter, w którym przyznała, że jest jej wstyd z powodu pracy dla Kanału 1 i tego, że brała udział w szerzeniu propagandy i okłamywaniu Rosjan.

Protest na antenie

W poniedziałkowy wieczór 14 marca dziennikarka podczas programu Wremia prowadzonego na żywo w państwowej telewizji Kanał 1 pojawiła się w kadrze z trzymana w rękach dużą planszą z napisami w języku rosyjskim „No war. Przerwijcie wojnę. Nie wierzcie propagandzie”. Poniżej dopisała „Tu was okłamują. Russians against war”. Sceny z tego nagrania pojawiły się na ekranach telewizorów i w internecie na całym świecie, a wielu internautów wyraziło uznanie i pochwałę dla jej odwagi w kontekście rosyjskich represji wobec każdego, kto podniesie głos sprzeciwu.

Proces i oświadczenie

Po rozprawie dziennikarka była zmęczona, niemniej wyraziła zadowolenie, że pokazała wszystkim co myśli o obecnej sytuacji. Przyznała, że jej życie mocno się zmieniło po całym zajściu. Cieszy się też, że pojawiają się tez kolejni dziennikarze, którzy idą w jej ślady. W krótkiej rozmowie z mediami oświadczyła, że po wszystkim chce przede wszystkim dobrze odpocząć. Stwierdziła, że to były trudne dni nie tylko z tego powodu, że nie spała przez prawie dwie doby ale też trwającego ponad 14 godzin przesłuchania. Kobieta potwierdziła, że była pozbawiona w tym czasie kontaktu z bliskimi a także z adwokatem.

To jednak nie koniec problemów prawnych bowiem przeciwko dziennikarce wszczęto śledztwo w sprawie „rozpowszechniania fałszywych informacji” na temat dotyczący rosyjskiej armii, a to jest, w myśl ustawy, która weszła w życie z początkiem marca, zagrożone karą do 15 lat więzienia.