Nie żyje operator filmowy pracujący przy Indiana Jones 5

Strata dla świata filmu. Początkiem listopada odszedł z tego świata Nic Cupac, znany operator filmowy. Jest to już kolejny zmarły w ostatnich miesiącach przedstawiciel tego zawodu.

Nic Cupac miał 54 lata. Śmierć operatora z pewnością skomplikuje plany ekipy pracującej na planie piątej już części serii „Indiana Jones” o kolejnych przygodach tytułowego bohatera. Nad całym projektem wydaje się ciążyć jakaś klątwa. Premiera filmu miała pierwotnie mieć miejsce w lipcu 2020 roku ale była już przesuwana z powodu kontuzji barku, jakiej doznał odtwarzający główną postać Harrison Ford. Teraz prace znowu się opóźnią za sprawą tragicznego odkrycia dokonanego w hotelowym pokoju.

Nic Cupac został znaleziony martwy w pokoju wynajętym w hotelu przez ekipę filmową na potrzeby noclegów osób pracujących przy produkcji. Cała ekipa, a więc pracownicy, aktorzy i reżyserzy, obecnie działa w Fez w Maroku, pracując nad filmem.
Jak podają oficjalne źródła zmarły członek ekipy zmarł nagle, a jego śmierć zaskoczyła wszystkich bez wyjątku. Nie są na razie znane dokładne przyczyny zgonu. Mówi się o przyczynach naturalnych, jednak na konkrety przyjdzie trochę poczekać.

Sytuacja taka niewątpliwie sprzyja powstawaniu różnego rodzaju spekulacji i domysłów, a wielu internautów zauważyło już coraz częstsze pojawianie się frazy „zmarł nagle” w mediach kojarząc je z przypadkami innych osób, które również niespodziewanie odeszły z tego świata. Część takich osób, o czym powszechnie wiadomo, była w niedalekiej przeszłości zaszczepiona eksperymentalnym preparatem na covid i fakt ten budzi rosnący niepokój coraz większej części internautów, którzy kojarzą ze sobą fakty i wyciągają niezależne od oficjalnej narracji wnioski. Czy w przypadku zmarłego operatora można mówić o takim powiązaniu trudno jednoznacznie powiedzieć.

Oprócz „Indiany Jonesa 5” Nic Cupac w przeszłości pracował jako operator między innymi przy takich filmach „Harry Potter” oraz „Gwiezdne Wojny”.