Morawiecki kontra protestujący górnicy wKatowicach

Nie miał łatwo podczas środowego spotkania ze związkowcami górniczymi w Katowicach premier Mateusz Morawiecki. Kluczenie w odpowiedziach na pytania i wymijające odpowiedzi, które sprawdzają się podczas zamkniętych konferencji prasowych tutaj nie zdały kompletnie egzaminu a polityk prosto w twarz usłyszał ostre słowa i mocne zarzuty pod adresem partii rządzącej.

Protest związkowców

Gdy szef rządu przyjechał do Centrum Informacji Naukowej i Biblioteki Akademickiej w Katowicach przed budynkiem zgromadzili się manifestanci. Gdy zakończono rozmowy premier wyszedł na zewnątrz aby z nimi porozmawiać, jednakże wymiana zdań ze związkowcami z Polskiej Grupy Górniczej zdecydowanie poszła nie po myśli polityka. Nie udało się wyprowadzić w pole i zmylić rozmówców.

Niewygodne pytania i zarzuty do premiera

Zaczęły padać niewygodne pytania odnośnie przyczyn podwyżek cen gazu, energii oraz przyszłość polskiego węgla. Premier odpowiadał wymijająco próbując uciec od odpowiedzialności za skutki swoich decyzji, a wszelką winę zwalić na Donalda Tuska. Trafił się jednak rozmówca, na którego propaganda sukcesu PiS nie działa. Jeden ze związkowców, Rafał Jedwabny, gdy tylko szef rządu zaczynał odbiegać od tematu szybko zawracał go na właściwe „tory” pilnując by nie uciekał od istoty problemu.

Padały pytania o to, czemu w ubiegłym roku polska energetyka nie odebrała milionów ton polskiego węgla a zamiast tego kupowała droższy rosyjski. Rozmówca premiera przypomniał, że górnicy ostrzegali, że rosyjski dotowany węgiel jest narzędziem do zniszczenia naszej rodzimej energetyki. Mimo tego rząd nie robił nic, a kopalnie stały z wydobyciem. Dodał, że było do przewidzenia, że gdy tylko Rosjanie się wycofają z węglem to wówczas w górę pójdą ceny gazu, od którego Polska z każdym dniem staje się coraz bardziej zależna. Padło tez ostre pytanie, gdzie był rząd gdy polskie górnictwo na życzenie Putina i Unii było permanentnie niszczone.

Premier nie umiał na pytania rzeczowo odpowiedzieć i zaczął kluczyć frazesami o restrukturyzacji, a gdy to nie pomogło oznajmił, że cieszy się z niskiego poziomu bezrobocia w województwie śląskim. Gdy związkowcy odparli, że nie ma w tym żadnej zasługi rządu wówczas premier Morawiecki wraz ze swoją obstawą się oddalił słysząc za plecami skandowanie „Poseł ze Śląska, oszust z Wrocławia”. Trudno się dziwić rozgoryczeniu górników i związkowców, którzy ponoszą ogromną cenę za przekształcanie polskiej energetyki w oparciu o niekorzystne dla naszego kraju umowy i porozumienia międzynarodowe.