Masowe protesty drogowych budowlańców w Bułgarii

W całej Bułgarii trwają masowe protesty pracowników firm budujących drogi domagający się zapłaty za wykonane prace.

Manifestacje wybuchły, gdy bułgarski Państwowy Inspektorat Finansowy, po dopatrzeniu się naruszeń w dokumentacji, wstrzymał wypłatę pieniędzy. W sumie państwo jest winne wykonawcom niebagatelną kwotę ponad 2 mld bułgarskich lewów czyli około 1 mld euro.
Rozjemcą w tym sporze mógłby teoretycznie zostać rząd, jednak gabinet został zdymisjonowany przed miesiącem i obecnie, w ostatnim okresie swojego urzędowania już nie daje rady rozwiązywać wszystkich pojawiających się problemów.

Protesty budowlańców

Protesty rozpoczęły się we środę 27 lipca i, jak deklarują ich uczestnicy, są bezterminowe. Są też uciążliwe dla kierowców ponieważ każdego dnia mają miejsce blokady dróg i skrzyżowań w całym kraju. Ponieważ są to przeważnie drogi wjazdowe do miast oraz mosty to w efekcie powstają na nich ogromne korki. Blokady trwają dziennie przez godzinę lub dwie, jednak w tym czasie ruch zostaje poważnie zdezorganizowany.

W stolicy kraju, Sofii blokada miała formę zorganizowanego przez firmy budowlane pochodu z maszynami w samym centrum miasta. Przed budynkiem parlamentu powstało miasteczko namiotowe, które stało się tymczasową siedzibą protestujących domagających się rozwiązania przez władze powstałego problemu.

Demonstrujący w rozmowach z przedstawicielami tamtejszych mediów mówią, że jeszcze w całej historii nie było takiej sytuacji jaka jest obecnie. Przypominają, że w okresie rządów byłego premiera Bojko Borisowa firmy budowlane miały płacone regularnie, teraz jednak wszelkie płatności zostały wstrzymane. Protestujący grożą, że od 1 października nie podejmą się prac w związku z zimowym utrzymaniem i odśnieżaniem dróg.

Wstrzymanie wynagrodzeń

Wypłaty należności za wykonane prace zostały wstrzymane po tym jak Państwowy Inspektorat Finansowy ustalił, że część zleconych firmom budowlanym prac nie została faktycznie wykonana a w zrealizowanych inwestycjach miano wykryć liczne defekty. Dodatkowo miały zostać wystawione fikcyjne dokumenty, a część dróg ma nie być dobrej jakości i, jak twierdzi inspekcja drogowa, są wręcz niebezpieczne i już wymagają przeprowadzenia remontu.