Dyskwalifikacja polskich skoczków skutkiem tragicznego zarządzania konkursami Pucharu Świata

Polscy skoczkowie narciarscy zostali zdyskwalifikowani w przededniu kolejnych ważnych zawodów. Jak donoszą media przyczyna jest wręcz śmieszna i naciągana. Chodzi bowiem o rzekomo nieprzepisowe buty naszych skoczków. W efekcie tego Piotr Żyła i Stefan Hula nie wystartowali w niedzielnych zawodach w Willingen.

Prezes PZN ostro o decyzji FIS

Decyzję FIS o wykluczeniu polskich zawodników skomentował w ostrym tonie sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego ja Winkiel. Nie szczędził w tym słów krytyki. Zaczął od wytknięcia, że w bieżącym sezonie jury z istną regularnością wręcz obrzydza polskim reprezentantom kolejne konkursy, doprowadzając choćby do takich kuriozalnych sytuacji i wynaturzeń jak teraz, gdy zawodnicy walczą o możliwość startu w igrzyskach olimpijskich. Zarzuca też, że jury nie potrafi sobie poradzić ze wszystkimi kwestiami podczas zawodów. Skwitował, że incydent z wykluczeniem Żyły i Huli to generalnie pokłosie pogarszającego się zarządzania całą dyscypliną skoków narciarskich i konkursem Pucharu Świata.

Powodem były buty

Cały problem wyniknął z powodu nieprzepisowych butów. Winkiel potwierdził portalowi Onet, że protest w sprawie obuwia Polaków złożył nie kto inny jak trener niemieckich skoczków Stefan Horngacher. Skarga dotyczyła butów, ale nie ma absolutnej pewności co do tego, że nie chodziło tez o inne rzeczy. Zgodnie z regulaminem FIS nie mógł zignorować protestu i musiał przeprowadzić kontrolę. Inspektorzy stwierdzili, że buty polskich skoczków są nie tyle zmodyfikowane, co jest dopuszczalne pod pewnymi warunkami, ale że jest to zupełnie inny, nieregulaminowy typ obuwia. Do tego miała dość sprawa niezgodnej z regulaminem grubości ścianek.

Krytyka jury i organizatorów

Krytykując jury konkursów Pucharu Świata Winkiel zauważył, że dyskwalifikacje tego typu przydarzają się niezwykle rzadko. Mogło to być celowe zagranie niemieckiego trenera by wykluczyć z gry poważnych i liczących się konkurentów jego podopiecznych. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego zaznaczył, że jest to już kolejny raz w bieżącym sezonie, kiedy jury ze wszystkich sił stara się obrzydzić polskiej reprezentacji udział w konkursach.

Prezes wyraził podejrzenie, że kontroler sprzętu FIS Mikka Jukkara także niespecjalnie dobrze radzi sobie z powierzonymi mu zadaniami. Jako przykład podał dwukrotną kontrolę kombinezonu, z czego raz padł z jego ust werdykt iż jest on legalny a drugi raz, że nie. Skwitował, że od dłuższego czasu systematycznie spada już jakość zarządzania skokami i całym konkursem Pucharu Świata. Wspominał, że dawniej oglądanie skoków sprawiało radość, nawet w sytuacji, gdy komuś szło nienajlepiej albo wręcz źle, że gdy któryś z zawodników skakał daleko, wówczas była realne walka. W kontekście niedzielnych zawodów w Willingen podsumował je miażdżąco, że na ponad 40 były tak naprawdę tylko 3 skoki budzące emocje. Stwierdził, że dziś już ciężko się te zawody ogląda, a czasem jest to wręcz niemożliwe.