Niepokoje w kolejnych krajach Europy Zachodniej po ogłoszeniu przez władze kolejnych zaostrzeń polityki epidemicznej. Po sobotnich protestach w Rotterdamie, w trakcie których tamtejsza policja użyła wobec protestujących ostrej amunicji, ogromne manifestacje wybuchły także w sąsiedniej Belgii i innych europejskich stolicach.
Protesty w Brukseli
W Brukseli doszło w niedzielę 21 listopada do masowych protestów przeciwników zaostrzania polityki dotyczącej covid 19 w postaci wprowadzenia coraz bardziej drakońskich regulacji i ograniczeń. Manifestanci protestowali przeciwko nasilającej się segregacji sanitarnej i wprowadzeniu paszportów szczepionkowych. Władze kraju zamierzają wprowadzać kolejne restrykcje oraz nieskuteczny lockdown uzasadniając to wzrostem ilości pozytywnych wyników testów na covid 19.
Jak podają media na proteście zgromadziło się ponad 30 tysięcy ludzi, jednak organizatorzy a także przedstawiciele niezależnych mediów internetowych rejestrujący wydarzenie mówią, że ludzi było znacznie więcej.
Belgijskie władze od 20 listopada zaostrzyły kurs polityki kowidowej wprowadzając cztery zasady, do których mają się stosować mieszkańcy kraju. Jest to możliwie największe ograniczenie kontaktów lub spotykanie się na zewnątrz, utrzymywanie dystansu oraz zasłanianie ust i nosa a także regularna wentylacja pomieszczeń. Dodatkowo wprowadzono obowiązek pracy zdalnej przez cztery dni w tygodniu do 12 grudnia włącznie, a w kolejnym okresie trzy. Z nakazu tego wyłączone są firmy, w których nie jest to możliwe ze względu na specyfikę i rodzaj pracy. W dalszym ciągu zasłanianie twarzy jest obowiązkowe w zamkniętych pomieszczeniach publicznych dla wszystkich powyżej 10 roku życia. W świetle badań pokazujących przeciwskuteczność tego rozwiązania władze najwyraźniej dalej idą w zaparte nic sobie nie robiąc z danych naukowych.
Cały protest zaczął się w sposób pokojowy, jednak po pewnym czasie rozpoczęły się regularne zamieszki. Policja zaatakowała manifestantów pałkami i armatkami wodnymi, na co ci odpowiedzieli rzucając w kordony funkcjonariuszy najróżniejszymi przedmiotami i budując barykady na ulicach. Wiele wskazuje na to, że nie jest to koniec, a dopiero początek niepokojów. Sytuacja jest rozwojowa, a organizatorzy i uczestnicy zapowiadają, że nie ulegną naciskom władz.